29/02
2020
2020
Projekt denko czyli "Zużyte czy nie pozbywam się" #1 2020| Projekt wart ponad 500 zł :)
Hejka!
Nowy rok (stara Ja), więc pora podsumować zużycia kosmetyczne z ostatnich dwóch miesięcy. Tak jak zawsze podzieliłam je na cztery kategorie: pielęgnacja twarzy, pielęgnacja włosów, pielęgnacja ciała oraz tzw. kolorówka. Jeśli jesteście ciekawi co tym razem znalazło się w mojej pustakowej torbie to zapraszam serdecznie dalej na mini recenzje produktów! :)
P.S. Jeśli o jakimś kosmetyku pojawiła się pełna recenzja to Wam ją podlinkuję w tytule kosmetyku! :)
LEGENDA:
NA PEWNO KUPIĘ
MOŻE KUPIĘ
NIE KUPIĘ PONOWNIE
MOŻE KUPIĘ
NIE KUPIĘ PONOWNIE
|Pielęgnacja włosów:
❄ Bananowa maska do włosów, Kallos
Miałam kiedyś miniaturkę tej maski a na Dzień Kobiet dostałam od brata męża właśnie litrowego Kallosa i dopiero niedawno udało mi się ją wykończyć do końca :D Włosy po użyciu są nawilżone (Ja dodaję do niej kilka kropel oleju marakuja przed myciem włosów), miękkie, gładkie, przyjemne w dotyku, dobrze się rozczesują, zapach chemiczny, ale bananowy. Nie spływa z włosów, dobrze się na nich rozprowadza. Bardzo możliwe, że za jakiś czas do niej wrócę :) Narazie mam przesyt bo jest naprawdę mega wydajna!
❄ Miniatura maski keratynowej (włosy zniszczone), Delia Cameleo
Zapach tej maski jest bardzo intensywny, więc nie każdemu przypadnie do gustu (mnie po jakimś czasie męczył :/). Ma zbitą konsystencję, przez co jest bardzo wydajna! Ze względu, że jest to maska proteinowa nakładałam ją zazwyczaj na suche włosy przed myciem i nakładałam jej wtedy więcej. Włosy po użyciu są miękkie, gładkie, mniej spuszone, nawilżone, dobrze się rozczesują, delikatnie się błyszczą, są dociążone, ale nie obciążone. Moje włosy średnio przepadają za proteinami a tutaj takie miłe zaskoczenie! Jedyny minus jaki w niej widzę to fakt, że podbija skręt włosów zamiast je wygładzać (a Ja wolę jak są bardziej proste niż falujące) :P P.S. Trzeba uważać z ilością nakładaną na włosy jako drugie O bo Ja za pierwszym razem przesadziłam i miałam totalny przyklap na włosach. Możliwe, że kiedyś do niej wrócę :)
❄ Maska do włosów Hungry Hair Superfoods Biotin+Arginine+Baobab
❄ Maska do włosów Hungry Hair Superfoods Avocado Oil+Jojoba Oil+Argan Oil
Obie wystarczyły mi na max. 5 użyć (a nie tak jak pisał producent na 3 :P). Jednak żadna z nich rewolucją w mojej pielęgnacji włosowej się nie stała. Ot takie zwykłe odżywko-maski tylko w podróżnych opakowaniach :P Włosy po użyciu były miękkie, gładkie, bez problemu się rozczesywały, delikatne nawilżone, mniej spuszone, były w miarę dociążone, ale nie obciążone. Raczej do nich nie wrócę :)
❄ Intensywna odżywka Bio-Tech Restore Weekly Therapy z kompleksem fitokomórek macierzystych i pudrem roślinnym, Gliss Kur
Tą odżywkę znalazłam w pudełeczko BeGlossy i wystarczyła mi na 3 użycia (włosy za ramiona). Pachnie bardzo mocno, co niestety nie przypadło mi do gustu! Ogólnie szybko się ją spłukuje z włosów, ale niestety ma w środku drobinki (które na pewno nie są peelingujące i nawet nie wiem po co są w niej?), które bardzo ciężko jest dokładnie usunąć z włosów. Kolejny minus to fakt, że nie ułatwia rozczesywania włosów a na tym mi najbardziej zależy używając odżywki czy maski do włosów. Włosy po użyciu były splątane, skołtunione wręcz i wyglądały jakbym nie użyła do nich żadnej odżywki. Ja jestem na NIE i nie wiem skąd te pozytywne opinie o tej serii...
❄ Koloryzująca odżywka do włosów Warm Blond, Joanna Ultra Color
Odżywka ma gęstą konsystencją, która łatwo rozprowadza się na włosach. Producent zaleca nakładać produkt w rękawiczkach bo może barwić skórę, ale Ja zazwyczaj nakładałam ją pod prysznicem (a nie tak jak producent pisze, że na suche umyte włosy) i nie zabarwiła mi nigdy skóry. Starałam się ją trzymać przynajmniej 10 minut. Nadawała moim rozjaśnianym włosom delikatnych blond refleksów i neutralizowała żółtawy odcień. Efekt utrzymywał się do 3 myć. Włosy po użyciu były delikatne nawilżone, odżywione i podkoloryzowane w kilka minut :) Jestem na TAK i jeśli znudzi mi się malowanie włosów szamponetkami chętnie do niej wrócę :) Z tej serii miałam i szampon, ale za mocno przesuszał mi włosy i oddałam go teściowej :) Minusem tej odżywki jest jej niewydajność wystarczyła mi zaledwie na 3 użycia a mam włosy tylko za ramiona (Przydałaby mi się wersja przynajmniej litrową!) :( Na szczęście nie obciążała moich cienkich włosów.
❄ Szamponetka koloryzująca 014 Aromatyczne Cappuccino, Joanna Multi Effect
Bardzo fajna szamponetka, kolor wychodzi identyczny jak na zdjęciu. Mam włosy rozjaśniane na blond i chciałam uzyskać efekt zbliżony do mojego naturalnego koloru i się udało. Później przez pomyłkę kupiłam odcień 012 Czekoladowy brąz i to była kompletna pomyłka kolor wyszedł za ciemny, przy wypłukiwaniu zrobił się wręcz rudy, ale na szczęście za pomocą szamponu przeciwłupieżowego udało mi się go wypłukać do końca i z podkulonym ogonem wracam do 014 Aromatyczne Cappuccino bo to kolor dla mnie (dopóki mój naturalny kolor nie odrośnie na całej długości :)). Po farbowaniu tą szamponetką włosy były błyszczące, miękkie i gładkie w dotyku. Na całej długości uzyskałam jednolity kolor. Kolor utrzymywał się w moim przypadku do 3 myć. Na swoje włosy za ramiona zużyłam 2 saszetki. Oczywiście wcześniej zafundowałam moim włosom intensywną regeneracje aby ich za mocno nie wysuszyć :) Jestem na TAK i kupiłam kolejne dwa opakowania :)
❄ Regenerująca maska do włosów w formie czepka głęboko odbudowująca (Mleko migdałowe, Banan, Keratyna), L'biotica
Kupiłam ją na promocji w Rossmannie i niestety strasznie się zawiodłam :( Wiecie albo i nie miałam wersję kokosową tej maski w czepki i byłam z niej na maxa zadowolona. Wspominałam Wam o niej na IG. Dlatego gdy zobaczyłam tą wersję bez wahania wrzuciłam ją do koszyka! Maseczki było zaledwie odrobinę i nie wystarczyło mi jej na całą długość włosów, dlatego włosy po użyciu były suche i spuszone (zmuszona byłam nałożyć jakąkolwiek inną odżywkę bo moje włosy były strasznie splątane :() Zapach bardziej mleczny aniżeli bananowy. Bardzo się na niej zawiodłam!
Odżywka do włosów zamknięta jest w plastikową tubkę przypominającą mi z daleka czekoladę Milka z zamknięciem typu klik o pojemności 200 ml. Nanosiłam ją na wilgotne włosy raz w tygodniu (moje włosy średnio przepadają za proteinami). Konsystencja taka mleczna niezbyt gęsta jakby budyniowa podobnie jak zapach, który tylko odrobinę kojarzy mi się z karmelem bardziej pachnie mi miodem. Przez jakiś czas zapach utrzymuje się na moich włosach. Niestety nie jest zbyt wydajna przy długich włosach :/. Delikatnie! nawilża i wygładza włosy, nie obciążając ich. Jednak nie mogłam jej używać zbyt często, ponieważ puszy i plącze włosy. Jak praktycznie każda odżywka ułatwia rozczesywanie włosów. Niestety nie zauważyłam aby po zastosowaniu tej odżywki moje włosy były bardziej błyszczące i zregenerowane (takie efekty w większości uzyskuje tylko dzięki regularnemu olejowaniu włosów czy miodowaniu ich!). Sama nie wiem czy kiedykolwiek do niej wrócę (moje włosy tolerują proteiny tylko od czasu do czasu)! Jeśli tak to tym razem skuszę się na maskę do włosów bo o wiele lepiej się u mnie sprawdzają :) Podsumowując taka zwykła odżywka do włosów bez spektakularnych efektów :)
❄ Kokosowy olejek do włosów, Isana
Dopóki go nie kupiłam nie rozumiałam jego fenomenu w Internecie.. ot zwykły olejek kokosowy... wielkie mi co...ale zakochałam się od pierwszego użycia! Jednak zacznijmy od początku: bosko pachnie kokosem, nakładałam go jako serum na końcówki jak i na całe włosy (wtedy ładnie błyszczały i były mięciutkie), ułatwia rozczesywanie włosów nawet mocno splątanych, mega wydajny (miałam go ponad rok!), nie obciążał ani nie puszył moich włosów (czego się obawiałam na samym początku), wygładzał włosy, ma pompkę i co najważniejsze jest tani i łatwo dostępny :) Na chwilę obecną do niego nie wrócę bo chcę skończyć Olejek marakuja z Anwen i dwa olejki z Nacomi!
Lotion zamknięty jest w szklanej buteleczce z pipetką o pojemności 100 ml. Ogromny plus za pipetę! Ma piękny ziołowy zapach. Ma typowo wodnistą konsystencję. Jest bardzo wydajny! Trzeba uważać z ilością nałożoną na włosy, ponieważ zbyt duża ilość powodowała u mnie obciążenie i przetłuszczenie włosów :( więc tutaj działa zasada im mniej tym lepiej :) Po nałożeniu czuć ukojenie skóry głowy. Zauważyłam po miesiącu użytkowania spory wysyp baby hair a jak go odstawiłam zaczęły mi lecieć jak szalone, więc mam do niego mieszane uczucia :(! Może kiedyś wrócę do niego :P
|Pielęgnacja twarzy:
❄ Maseczka oczyszczająca twarz do mycia twarzy (skóra z niedoskonałościami), Venus
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu udało mi się ją zużyć! To największy bubel życia! poczynając od zapachu zepsutego ogórka, który momentami pachniał jak krem do depilacji a pamiętajcie, że to kosmetyk do twarzy! Jedyny plus to gęsta piana, dzięki czemu udało mi się ten produkt do golenia bo ze względu na zapach nie mogłam jej używać do twarzy :( Dlatego co do działania na twarzy się nie wypowiem! Jestem totalnie na NIE!
Zapach taki sam jak w balsamie do ciała delikatny, kwiatowy. Konsystencja trochę tłustawa, ale nie pozostawia białego filmu na twarzy. Niestety po nałożeniu solo efekt świecącej się cery (co przy mojej mieszanej cerze nie do końca mi się podoba, więc stosuję go na noc na twarz, szyję i dekolt). Bardzo dobrze nawilża! Jest naprawdę wydajny, już niewielka ilość wystarczy aby pokryć całą twarz. Krem w miarę szybko się wchłania, wyczuwalna jest na skórze cienka tłusta warstwa. Skóra po użyciu jest gładka, przyjemna w dotyku i odżywiona! Nie podrażnia ani nie uczula. Niweluje uczucie suchości (u mnie szczególnie suche są policzki i skrzydełka przy nosie!). Myślę, że z racji swojej delikatnie tłustawej konsystencji dobrze współpracowałby z podkładem (jako baza!). Nie zauważyłam również na szczęście, aby krem ściągał czy zapychał moją mieszaną cerę! :) Jeśli kiedyś trafię na promocji na niego to chętnie kupię ponownie :)
❄ Bąbelkująca maseczka do twarzy (regenerująca), Marion
❄ Bąbelkująca maseczka do twarzy (oczyszczająca), Marion
❄ Bąbelkująca maseczka do twarzy (nawilżająca), Marion
❄ Bąbelkująca maseczka do twarzy (liftingująca), Marion
❄ Bąbelkująca maseczka do twarzy (liftingująca), Marion
Kupiłam je podczas zakupów w Drogerii Laboo głównie ze względu na opakowanie i strasznie się na nich zawiodłam :(. Owszem po nałożeniu na skórę zmieniają się bardzo szybko w piankę, ale to by było na tyle bo efekty po użyciu są znikome. Zapachy jak dla mnie są niby przyjemne, ale z drugiej strony wyczuwalny jest w nich alkohol! Trzeba zmyć je z twarzy bo inaczej strasznie się lepi jak pianka już zniknie z twarzy! Maseczki w opakowaniu jest strasznie mało (ledwo wystarczyło mi jej na pokrycie całej twarzy). W tym przypadku wystarczyłaby jakaś kapsułka czy ampułka aniżeli saszetka! Skóra może i była delikatnie oczyszczona, ale nawilżenie było praktycznie znikome... i to w przypadku każdej z nich :( Więcej się na nie nie skuszę... Obecnie zużywam saszetki i stawiam na maseczki w słoiczkach bądź tubkach :)
❄Płyn do płukania jamy ustnej z aminofluorkiem Przeciw próchnicy, Elmex
❄ Płyn do płukania jamy ustnej z aminofluorkiem Sensitive Plus, Elmex
Ten płyn jest świetny odkąd założyłam aparat ortodontyczny :) Szkoda tylko, że mega niewydajny! Pomógł mi zminimalizować krwawienie dziąseł. Ma bardzo delikatny smak, ale skuteczne działanie. Jedyną wadą jest regularna cena :/ Na pewno na promocji będę do niego wracać :) Jak dla mnie niczym się te wersję nie różnią! Dlatego kupuję je naprzemiennie (ostatnio były na promocji za 9,99 zł, więc zrobiłam sobie zapas :P).
❄Płyn do płukania jamy ustnej Soft Mint, Colgate
Kupiłam tą wersję przez pomyłkę :( Myślałam, że to moja ulubiona wersja Tea & Lemon ze względu na kolor opakowania... Co za okropieństwo! Smak okropny, nie mogłam go przetrawić. Koniec końców zużył go mój mąż! Nie kupię ponownie!
❄ Płyn do płukania jamy ustnej Tea & Lemon, Colgate
Kupiłam tą wersję przez pomyłkę :( Myślałam, że to moja ulubiona wersja Tea & Lemon ze względu na kolor opakowania... Co za okropieństwo! Smak okropny, nie mogłam go przetrawić. Koniec końców zużył go mój mąż! Nie kupię ponownie!
❄ Płyn do płukania jamy ustnej Tea & Lemon, Colgate
❄ Płyn stomatologiczny Przeciw próchnicy Sensitiv, Ziaja
❄ Płyn stomatologiczny Przeciw próchnicy Activ, Ziaja
❄ Płyn stomatologiczny Przeciw próchnicy Activ, Ziaja
Skusiłam się na nie podczas ostatnich zakupów w Hebe głównie ze względu, że nie zawierały alkoholu w składzie. Mają delikatne, odświeżające zapachy, o dziwo wydajniejsze niż Elemex a przy tym tańsze co również przemawia na ich korzyść. Co do ochrony przeciw próchnicy się nie wypowiem bo zużyłam dopiero po jednym opakowaniu. Jednak mam cichą nadzieję,że coś tam chroni ząbki! Ogólnie nie mam do nich zastrzeżeń i chętnie kupię ponownie.
❄ Pasta do zębów przeciw próchnicy z aminofluorkiem Whitening, Elmex
To moje kolejne opakowanie i z pewnością nieostatnie! Usuwa o wiele lepiej niż standardowa wersja Elmex osad, kamień nazębny i przebarwienia! Oczywiście cudów z wybielaniem nie będzie, ale może to i lepiej bo przy aparacie ortodontycznym nie mogę zbytnio jej używać (ale z tego co się orientowałam takie pasty raczej nie spowodują spektakularnego wybielania jak te profesjonalne :)). Nie podrażnia ani nie powoduje pieczenia. Jest delikatna, ale skuteczna. Kupuję ją jedynie na promocji bo regularna cena około 16 zł zabija :D. A wydajnością niestety nie grzeszy wystarczyła mi zaledwie na 2 tygodnie :P
❄ Pasta do zębów White & Repair, Lacalut
Ta pasta do zębów była polecana na jakiejś grupie dot. Aparatów ortodontycznych, więc chcąc nie chcąc gdy zobaczyłam ją na promocji to bez wahania wrzuciłam ją do koszyka :) Jak dla mnie bardzo dobra pasta do zębów! Delikatna, ale skuteczna. Nie miałam po niej problemów z krwawiącymi zębami. Co do wybielania to spektakularnych efektów podobnie jak w Elmexie nie zauważyłam. Za to jest o wiele bardziej wydajniejsza niż Elmex a kosztują podobnie... Bardzo możliwe, że kupię ponownie :)
❄ Pasta do zębów Anti-plaque, Elgydium
Tą stosowałam najczęściej wieczorem i z czystym sumieniem ją polecam (ale nie można jej stosować dłużej niż 2 tyg. ponieważ zawiera jakiś składnik, który odpowiada za żółknięcie zębów!). Bardzo dokładnie oczyszcza zęby nie niszcząc ich. Ma intensywny smak, który nie każdemu przypadnie do gustu. Efekt świeżości zostaje na dłużej. Zęby po użyciu są delikatnie jaśniejsze bez zbędnego osadu czy kamienia. Dobrze się pieni, ale nie podrażnia moich wrażliwych dziąseł. Jest mega wydajna! Kupuję ją tylko na promocji bo jej regularna cena dochodzi nawet do 30 zł!
❄ Pasta do zębów dla osób noszących aparaty ortodontyczne, Vitis
Tą akurat kupiłam stacjonarnie w Warszawie we wrześniu podczas Influencer About Beauty z polecenia "Ladyinreddress" i nie żałuję bo smak jest boski <3 Zapach/smak połączenie zielonego jabłuszka z nutką mięty (smakuje jak Tymbark) aż chciałoby się ją zjeść! Spełnia wszystkie obietnice producenta jest delikatna i bardzo skuteczna (zęby jak i aparat są doskonale oczyszczone)! Efekt świeżości zostaje na dłużej. Bardzo wydajna! Polecam ją wszystkim "zadrutowanym" :) Ja już mam kolejne opakowanie <3
Tą akurat kupiłam stacjonarnie w Warszawie we wrześniu podczas Influencer About Beauty z polecenia "Ladyinreddress" i nie żałuję bo smak jest boski <3 Zapach/smak połączenie zielonego jabłuszka z nutką mięty (smakuje jak Tymbark) aż chciałoby się ją zjeść! Spełnia wszystkie obietnice producenta jest delikatna i bardzo skuteczna (zęby jak i aparat są doskonale oczyszczone)! Efekt świeżości zostaje na dłużej. Bardzo wydajna! Polecam ją wszystkim "zadrutowanym" :) Ja już mam kolejne opakowanie <3
|Pielęgnacja ciała:
❄ Myjący peeling do ciała Island Vibes Hawaii Love, Fa
Znalazłam go w pudełeczko BeGlossy, więc zużyłam :P Sama raczej bym się na niego w Rossmannie nie skusiła... Zapach obłędny ananasowy, bardzo słodki! Bardziej sprawdza się jak normalny żel pod prysznic aniżeli peeling do ciała (drobinek jest za mało a Ja lubię mocne zdzieraki do ciała). Dobrze się pieni i odświeża ciało. Nie jest zbyt wydajny. Po użyciu skóra jest oczyszczona, gładka i ładnie pachnie...Ogólnie nie jest to zły produkt, ale czegoś mi w nim zabrakło, więc raczej do niego nie wrócę :)
Zapach moim zdaniem taki ziołowy z nutką cytrusów nie wyczuwam za bardzo ani bazylii ani imbiru. Nieco intensywny, ale dobry na pobudzenie szczególnie rano. Zapach bardzo energetyzujący, orzeźwiający <3 i przez chwilę utrzymuje się na skórze i w łazience. Produkt dobrze się pieni (ale nie aż tak mocno jak większość drogeryjnych żeli pod prysznic) przez co jest bardzo wydajny! Dobrze oczyszcza i myje skórę, pozostawiając ją gładką i miękka w dotyku. Delikatnie się klei jak to glinki czasami mają w zwyczaju. Nie podrażnia, nie uczula ani nie wysusza skóry (ale Ja staram się po każdym myciu i tak używać balsamu do ciała). Nie będę ukrywać Ja od żelu pod prysznic nie wymagam cudów! Ma przede wszystkim ładnie pachnieć i myć i ten produkt w 100% w tej roli się sprawdza. Do wyboru mamy jeszcze wersję: Blue Agave & Lavender oraz Hibiscus & White Sage (obie mam w planach :)).
❄ Micelarna pianka do mycia Radosna truskawka, Pinio
O pozostałych dwóch wersjach Gumie Balonowej i Bananie pisałam Wam Tutaj :). Ta niestety jeśli chodzi o zapach okazała się najgorsza z nich :( 3 Nie zauważyłam aby wysuszała czy podrażniała skórę. Używałam jej także do mycia ciała i sprawdzała się w tej kwestii bez zarzutu. Jednak mocno chemiczna truskawka to nie moja bajka :(
❄ Pianka do mycia rąk Egzotyczna papaja, Cien
W Lidlu bywam rzadko, ale czasami mi się zdarza. Pianka skusiła mnie a jakże formą pianki jak i zapachem papaja, który uwielbiam tak samo jak mango. Duża pojemność, niska cena, piękny zapach, nie wysusza, ale też nie nawilża. Czego chcieć więcej? To tańszy zamiennik mydła w piance BBW.
❄ Pianka peelingująco-myjąca Rainbow Cookie
❄ Pianka peelingująco-myjąca Peach Sands
Te dwa "gagatki" już Wam pokazywałam na blogu i nawet planowałam o nich osobną recenzję! Jednak z biegiem czasu uznałam, że podsumuję je w denku... Niestety z pianką to one mają niewiele wspólnego bardziej taka zbrylona maź, którą ciężko rozprowadzić po ciele... Nie sprawdziły się ani jako peeling bo drobinek jest za mało i za szybko się rozpuszczają pod wpływem wody ani jako normalne myjadła do ciała, ponieważ są niewydajne! Zapachem (niesamowicie chemiczne, słodkie) też mnie nie skusiły za bardzo, więc bez żalu wyrzucam oba opakowania i raczej nie skuszę się na nie ponownie! No i fakt, że zostawia po użyciu klejącą się tłustą warstwę również nie zachęca do ponownego zakupu. Miał być hit wyszedł kit...
❄ Antyperspirant Black & White Invisible Silky Smooth, Nivea
Ma świeży taki jakby pudrowy zapach (mało kojarzący się z kremem Nivea, do którego przyzwyczaiłam się :)). Nie zostawia plam na ubraniach! Nie podrażnia naszej skóry (no chyba, że aplikujemy go od razu po depilacji pach wtedy może wystąpić lekkie pieczenie i podrażnienie dlaczego? nie wiem, bo w składzie nie ma alkoholu! :(). Na szczęście nie pyli tak mocno jak większość antyperspirantów. Zapewnia mi ochronę na cały dzień (nie testowałam go oczywiście 48 h of course :p). Jest mega wydajny! (Oczywiście nie wiem jak się sprawdzi w naprawdę upalne dni kiedy człowiek bardziej się poci,w chłodniejsze i mniej upalne dni taka ochrona mnie zadowala!). Mam ochotę dla porównania na wersję w kulce :)
❄ Kokosowy krem do rąk, Dove
Zapach jest przesłodki bardzo sztuczny :( Krem dobrze nawilża, szybko się wchłania, pozostawia lekką ochronną warstwę na skórze, jest bardzo wydajny! Na chwilę obecną nie wrócę do niego bo mam inne kremy do rąk w zapasie!
❄ Peeling ryżowy na bazie miodu, Bath Bee
Spróbowałam go jako peeling do twarzy i koszmarnie się zawiodłam bo pomimo zawartości miodu strasznie mnie podrażnił... więc zaczęłam go używać jako peeling do ust i w tej roli sprawdzał się doskonale. Usta były zdecydowanie gładsze i nawilżone. Raczej nie planuję do niego powrotu...
|Kolorówka:
Pisałam Wam o nim niedawno pełną recenzję. Dlatego tutaj wspomnę Wam w skrócie: nie podkreśla ani nie wchodzi w zmarszczki pod oczami (ani nie tworzy nowych nieistniejących!), ma ładny odcień jasny z żółtymi tonami, dobrze współpracuje z podkładem, nie tworzy efektu maski ani zaschniętej skorupy, na szczęście nie ciemnieje, dobrze wygląda pod oczami, jest mega wydajny! nie wysusza skóry pod oczami (za co lubię go najbardziej bo Catrice niestety z czasem tak mi robił!). Świetnie się sprawdza jako baza pod cienie. Lekki, skuteczny, łatwo dostępny i tani. Czego chcieć więcej? Jednak jeśli oczekujecie super krycia to lepiej zainwestujecie w korektor Catrice! Jeśli jednak nie lubicie uczucia tępego matu pod oczami i tego, że może wysuszać okolice pod oczami to z czystym sumieniem polecam Wam ten korektor z Bell. Ja jestem na TAK i na pewno wrócę do niego <3
❄Podkład matujący Matte odcień 01, Lumene
O tym podkładzie słyszałam same Ochy i Achy, więc kiedy nadarzyła się okazja (czytaj spora promocja na niego) to nie mogłam go sobie odpuścić i tak trafił do mojego kuferka! I moim zdaniem to jeden z lepszych podkładów do mieszanej cery jaki do tej pory miałam (żałuję tylko, że w regularnej cenie kosztuje praktycznie 70 zł!). Opakowanie plastikowa tubka, z której bez problemu wydobędziemy podkład do końca (zawsze możemy rozciąć ją na pół co przy szklanych opakowaniach jest nie do wykonania). Mój odcień przypadł mi do gustu jest jasny i neutralny w żółtych tonach (i nie jest to najjaśniejszy odcień!Mamy do wyboru jeszcze 00 i 0). Podkład ten nie jest typowo matowy...bardziej matowo-satynowy co mi ostatnio bardzo pasuje. Jednak żeby osiągnąć typowy mat trzeba go przypudrować i Voila! Na szczęście nie warzy się ani nie robi ciastka na twarzy. Dobrze kryje już nawet jedna cienka warstwa. Nie tworzy efektu maski na twarzy. Najlepiej aplikuje mi się go gąbeczką. Wygląda na twarzy bardzo naturalnie. Nie zapycha mojej cery! Minimalnie oksyduje na twarzy. Duży plus za trwałość! Nie podkreśla suchych skórek. Dobrze współpracuje z korektorem i pudrem niezależnie od marki! Myślę, że na dużej promocji warto się nim zainteresować! :)
❄ Krem BB Fair, Miya
No niestety ten krem BB w przypadku mojej mieszanej cery to totalne rozczarowanie :/ Tak jak lubię inne kosmetyki do twarzy tej marki tak ten krem okazał się kompletną pomyłką przynajmniej dla mnie... Do plusów można zaliczyć ładny zapach oraz skład i chyba tylko tyle... Krem w opakowaniu jest ciemny a to odcień Fair (więc kolor nie dla bladziochów!) i wydaje mi się, że ciemniał mi na twarzy (robił się prawie pomarańczowy, ale latem i jesienią nie przeszkadzało mi to aż tak!), więc aby zniwelować ten odcień używałam transparentnego pudru (przy okazji puder jest nie do zastąpienia bo moja skóra strasznie się po nim świeciła jak kula dyskotekowa...). Krycie znikome jak to w przypadku kremów BB! Znikał bardzo szybko z twarzy i nie dało się dołożyć kolejnej warstwy! Niestety zdarzało mu się, że rolował się na twarzy... Uwydatnia wszelkiego rodzaju niedoskonałości nawet te, o których nie miałyście pojęcia... Konsystencja bardzo rzadka i klejąca ciężko mi się ją aplikowało na skórę (koniec końców aplikowałam go tylko za pomocą gąbeczki inaczej robił ogromne plamy na twarzy). Do plusów można także zaliczyć fakt, że skóra nie jest po nim jakoś mega wysuszona, ale tyle minusów dyskwalifikuje go u mnie na zawsze :/ A najgorsze jest to, że najprawdopodobniej to on spowodował wysyp podskórnych krostek na mojej twarzy (jak go skończyłam do końca moje wypryski odeszły w zapomnienie a obwiniałam za to zmianę kremu do twarzy) :( i wchodzi masakrycznie w pory!...Dobrze, że już ani kropla mi nie została! Jak za cenę prawie 50 zł oczekiwałam czegoś innego (w takiej cenie można znaleźć dobre azjatyckie kremy BB!) :( Jestem totalnie zawiedziona tym produktem i zdecydowanie trafia do Top 3 Rozczarowań roku 2019 :(. Może sprawdzi się u osób z idealną cerą!
No niestety ten krem BB w przypadku mojej mieszanej cery to totalne rozczarowanie :/ Tak jak lubię inne kosmetyki do twarzy tej marki tak ten krem okazał się kompletną pomyłką przynajmniej dla mnie... Do plusów można zaliczyć ładny zapach oraz skład i chyba tylko tyle... Krem w opakowaniu jest ciemny a to odcień Fair (więc kolor nie dla bladziochów!) i wydaje mi się, że ciemniał mi na twarzy (robił się prawie pomarańczowy, ale latem i jesienią nie przeszkadzało mi to aż tak!), więc aby zniwelować ten odcień używałam transparentnego pudru (przy okazji puder jest nie do zastąpienia bo moja skóra strasznie się po nim świeciła jak kula dyskotekowa...). Krycie znikome jak to w przypadku kremów BB! Znikał bardzo szybko z twarzy i nie dało się dołożyć kolejnej warstwy! Niestety zdarzało mu się, że rolował się na twarzy... Uwydatnia wszelkiego rodzaju niedoskonałości nawet te, o których nie miałyście pojęcia... Konsystencja bardzo rzadka i klejąca ciężko mi się ją aplikowało na skórę (koniec końców aplikowałam go tylko za pomocą gąbeczki inaczej robił ogromne plamy na twarzy). Do plusów można także zaliczyć fakt, że skóra nie jest po nim jakoś mega wysuszona, ale tyle minusów dyskwalifikuje go u mnie na zawsze :/ A najgorsze jest to, że najprawdopodobniej to on spowodował wysyp podskórnych krostek na mojej twarzy (jak go skończyłam do końca moje wypryski odeszły w zapomnienie a obwiniałam za to zmianę kremu do twarzy) :( i wchodzi masakrycznie w pory!...Dobrze, że już ani kropla mi nie została! Jak za cenę prawie 50 zł oczekiwałam czegoś innego (w takiej cenie można znaleźć dobre azjatyckie kremy BB!) :( Jestem totalnie zawiedziona tym produktem i zdecydowanie trafia do Top 3 Rozczarowań roku 2019 :(. Może sprawdzi się u osób z idealną cerą!
I to by było na tyle :)
Mam nadzieję, że tym razem taki tasiemiec nie wyszedł jak zawsze :D
Znacie produkty z mojego denka? Jakie są Wasze opinie na ich temat? Który z nich chciałybyście/ chcielibyście wypróbować?
Piszcie śmiało :)
Do następnego :*
Pozdrawiam,
Marzycielka
Wow, jakie duże denko. Ja już nie mam seca i czasu dokumentować zużycia
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Ja lubię akurat pisać denka i nie zamierzam z tego rezygnować :)
UsuńOgromne denko, podziwiam :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu się zabrać za maski Kallosa :)
Dziękuję :) Z czystym sumieniem polecam tą bananową wersję :) Ja mam w planach Awokado :)
UsuńKiedyś bardzo lubiłam Kallosy, a zwłaszcza ten bananowy. Nawet względnie szybko je zużywałam. Teraz mam ich przesyt, bo używam ich niemal non stop! :D Ale kiedyś może do nich wrócę.
OdpowiedzUsuńWow jestem w szoku, że tej olejek Isana sprawdził się tak dobrze. Na prawdę myślałam, że będzie słaby. Jednak nie wiem czy sama go kupię, bo moje włosy średnio się lubią z olejem kokosowym, no i mam już swoich ulubieńcow :)
Ta maska Venus swego czasu mnie kusiła, ale jakoś sama firma mnie nie przekonuje - dobrze, że jej nie kupiłam.
Ten peeling Fa mnie kusił, ale ze względu na znikomą ilość drobinek się na niego nie skusiłam.
Widzę, że i u Cb Nacomi nie wywołuje zachwytu, dobrze, że piszesz o tych piankach, bo mnie kusiły.
Spore zużycia, ale jak widać niewiele miałam :D
Rozumiem :) Ja też muszę sobie zrobić przerwę od Kallosów na jakiś czas :) O dziwo ten olejek z Isany naprawdę dobrze mi się sprawdził :) Oj ta maska Venus to totalny bubel! Oj tym peelingiem Fa totalnie byś się rozczarowała podobnie jak piankami z Nacomi :(
UsuńZnam kilka produktów z Twojego denka. Bananową maskę z Kallosa bardzo lubię, dawno jej nie miałam i myślę, że niedługo przyjdzie czas, aby do niej wrócić :) Znam również maseczki w saszetkach Hungry Hair i moja opinia o nich jest podobna do Twojej. Też wielkiej rewolucji na głowie po myciu nimi włosów nie zauważyłam. Poza tym miałam też piankę myjąco-peelingującą z Nacomi, ale inną wersję zapachową i był to dziwny produkt - ani nie pianka, ani nie peeling. Raczej nie kupię ponownie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że też lubisz tą bananową maskę do włosów z Kallosa :) No niestety te maski Hungry Hair rewolucji na włosach nie zrobią :D To tak samo jak Ja nie kupię ponownie tych pianek myjąco-peelingujących z Nacomi bo co się męczyć z takim dziwnym produktem :)
UsuńTa bananowa maska mnie kusi☺
OdpowiedzUsuńZ czystym sumieniem polecam :)
UsuńNaprawdę spore denko :D Obecnie używam Bananowej maski do włosów z Kallos i jestem z niej bardzo zadowolona, bo po niej włosy są u mnie mega miękkie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Dziękuję :) Ja tak samo jestem zadowolona jak widać z tej bananowej maski do włosów :)
Usuńkurcze juz koniec lutego faktycznie, mialam ochote na Hungry Hair
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie lepiej sprawdzą się te maski Hungry Hair :)
UsuńAleż dużo się tego nazbierało :) Polubiłam lotion Trico Botanica :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak się tego nazbierało :) Ja też polubiłam ten lotion z Trico Botanica :P
UsuńNaprawdę okazałe denko. Najbardziej zainteresowała mnie bananowa maska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Z czystym sumieniem polecam Ci tą bananową maskę do włosów z Kallosa :) Pozdrawiam! W wolnej chwili wpadnę na Twojego bloga :)
UsuńTe mini maski Hungry Hair też kupiłam ( skusiłam się na jakiejś wyprzedaży w Rossmannie ) - pierwszy i ostatni raz. Istny koszmar i nic a nic nie robią na moich włosach - nawet nie wspomagają ich w rozczesaniu :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie nawet nie pomogły w rozczesaniu włosów :(
UsuńZnam maskę bananową Kallos. Jak miałam długie włosy to często jej używałam. Teraz przerwa, ale pewnie za jakiś czas do niej wrócę :) Używam obecnie tego olejku kokosowego do włosów od Isany, zużyłam troszkę więcej niż 1/4 opakowania i jak do do tej pory, to jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa też teraz robię sobie przerwę od masek Kallos :) Cieszę się, że podobnie jak Ja jesteś zadowolona z tego olejku kokosowego z Isany :)
UsuńNic z tego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNIe lubię past elemx - pamietam jak byłam mała i polecali je dentyści... ich "smak' mi nie odpowiada przy czym po umyciu mam wrażenie jakbym w ogóle nie myła... od jakiś 2 lat używam pasty ziołowej i jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Ja akurat lubię pasty Elmex i stosuję je cały czas na zmianę z innymi pastami do zębów :)
UsuńJak zawsze denko na bogato :D Znam Kallosa bananowego (jak dla mnie najlepszy z Kallosów) i podkład Lumene, który był super, ale nowa wersja niestety ma sporą wadę, ciemnieje :)
OdpowiedzUsuńTo jest denko z dwóch miesięcy, więc sporo tych pustaków się nazbierało :) Szkoda, że ta nowa wersja nie jest już taka dobra jak stara :(
UsuńWow, sporo tego. :) Kilka produktów z Twojego denka miałam okazję przetestować. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) O i jak sprawdziły się u Ciebie?:)
UsuńZainteresowała mnie tymi szamponetkami, muszę popatrzeć jakiś są kolory
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz z nich zadowolona tak jak Ja :)
Usuńwow najwięcej widzę maseczek i produktów do włosów:D
OdpowiedzUsuńWidać, która kategoria do zużywania jest u mnie najbardziej lubiana :D
UsuńDużo produktów do włosów - dobrze, bo szukam czegoś do moich, strasznie zniszczonych. Ta zima dała im w kość i są w okropnym stanie. Najbardziej zapragnęłam tego olejku kokosowego. Będę dziś w okolicy Rossmanna, może uda mi się tam wpaść i zakupić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak się na coś zdecydujesz z mojego polecenia to będziesz zadowolona tak jak Ja :)
UsuńAle spore to denko. Miałam maskę z Cameleo ale nie wiem czy też do włosów zniszczonych. Pojawiła się też w naszym domu ta pianka Pino, babcia kupiła dla wnuka ale ten stwierdził, że to mało męski zapach i my ją zużyliśmy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja polubiłam te pianki Pino, ale w wersji gumy balonowej :)
UsuńWow, fajnie, że tyle zużywasz :) Ja z Twoich zużyć znam olejek do włosów Isana, jest naprawdę bardzo fajny, a do tego pachnie kokosem, który uwielbiam w kosmetykach ;)
OdpowiedzUsuńTo denko z dwóch miesięcy, więc myślę, że to standardowa ilość zużyć :) O kolejna osoba, której tak jak mi sprawdził się olejek z Isany :)
UsuńZnam bananowego Kallosa (bardzo lubiłam, ale tym litrowym opakowaniem dzieliłam się z mamą i siostrą), olejek Isany wręcz kochałam! ii miałam też peeling Bathbee i u mnie bardzo fajnie sprawdził się do twarzy. Szkoda, że Ciebie podrażnił :(
OdpowiedzUsuńNo Ja akurat sama "męczyłam" się z litrowym Kallosem :P No u mnie niestety do twarzy ten peeling Bathbee się nie sprawdził :(
UsuńŻadnego z tych produktów nie miałam :)
OdpowiedzUsuńmatko, zawsze mnie zastanawia to ile jest tych kosmetyków wszędzie, że ja z tych denek zazwyczja nie znam nic.. u Ciebie tak mam, nie znam nic, coś tam kojarzę, ale i tak jestem zielona ;D
OdpowiedzUsuńNo niestety tych kosmetyków jest tyle, że nie sposób przetestować wszystkiego :D
UsuńRegenerująca maska do włosów w formie czepka głęboko odbudowująca L'biotica to produkt bardzo popularny swego czasu na instagramie, widzę, że jednak nie taki spoko... a co do marion i ich maseczek...ja z tej firmy już nic nie kupuję bo wszystko było conajmniej marnej jakości, więc lepiej dać więcej niż liczyć na coś i się zrazić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
No ta wersja maski w płachcie kompletnie się u mnie nie sprawdziła :( Wolę wersję kokosową :) Ja już powoli też nie patrzę na nowości Marion (chociaż kusi mnie ta kuracja jabłkowa czyli nowość, ale zobaczę czy się na nią skuszę!) :) Pozdrawiam :)
UsuńGratuluję zużyć :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJakie wielkie denko. Znam ten antyperspirant z Nivei, dla mnie totalnie na nie. I jeszcze miałam koloryzującą odżywkę z Joanny, ale niebieską.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie ten antyperspirant z Nivea się nie sprawdził :( I jak ta wersja niebieska się u Ciebie sprawdziła?:)
UsuńOgromne denko więc brawa za takie zużycie ;) a tym olejkiem Isana to mnie mocno zachęciłaś do kupna 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :) U mnie rewelacyjnie sprawdza się ten olejek kokosowy z Isany :)
Usuńze wszystkich zdenkowanych kosmetyków znam tylko maskę kallos banana :D używam jej już od jakiegoś czasu ale jest tak wydajna, że chyba mi wystarczy na dwa lata xD oczywiście żartuję ale bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo wydajne są te litrowe maski Kallosa :D To trzeba im przyznać :)
UsuńZ Twojego denka znam maskę bananową - lubiłam ją zapach, nie szczególnie działa na moje włosy, pasty elmex używam regularnie, pianki Cien mi nie odpowiadają. Z pewnością kupię kokosa Isany :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i szanuję Twoje zdanie :) Kokosa z Isany polecam :) Mam nadzieję,że sprawdzi się tak samo dobrze jak u mnie:)
UsuńUwielbiam maski z Kallosa. Ostatnio skusiłam się na szampon mleczny tej marki, ale to totalna klapa niestety. Reszty kosmetyków nie znam.
OdpowiedzUsuńJa akurat szamponów z Kallosa nie miałam :) Jedynie maski do włosów :)
UsuńZAciekawila mnie ta bananowa maska i kokosowej olejek do włosów. Musze koniecznie w weekend zajsc do rossmana i zobaczyć ten olejek :)
OdpowiedzUsuńOba produkty do włosów z czystym sumieniem polecam :)
UsuńJeszcze z miesiąc temu nałogowo nakładałam bananowego kallosa na włosy. Teraz mi się trochę znudził i litrowy egzemplarz czeka aż się nad nim zlituję i znowu zacznę używać :D. Zdziwiłam się że nie sprawdziła Ci się ta łaciata odzywka z lbiotica. Lidl ma super pianki do rąk. Ja też uwielbiam zapach mango i taką właśnie sobie kupiłam. Papaja też jest super owocem, więc też kupię sobie tą wersję :)
OdpowiedzUsuńJa też długo męczyłam tego litrowego Kallosa i teraz robię sobie przerwę :) No niestety nie sprawdziła mi się ta mleczna odżywka z L'biotica (ale Ja tak mam z proteinami do włosów) :) Miałam mango, ale już dawno nie widziałam tego wariantu w Lidlu, więc zdecydowałam się na papaję :)
UsuńDużo zużyć! Może skuszę się na tą bananową maskę, gdy zużyję obecnego kallosa ;) I te płyny do płukania ust by mi się przydały teraz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja polecam bardzo tego bananowego Kallosa i płyn cytrynowy z Colgate :)
UsuńOlbrzymie denko :D Znam Kallosa bananowego, był ok, ale wolę wersję Milk lub Keratin. Bardzo polubiłam się za to z tym płynem do płukania Colgate cytrynowym oraz pianką Cien o zapachu papai ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja akurat wersji Milk ani Keratin nie miałam, więc nie mam porównania :) Oj tak ten cytrynowy płyn do płukania z Colgate i pianka Cien o zapachu papai to moi ulubieńcy :)
UsuńOd lat chcę przetestować bananowego Kallosa, ale przeraża mnie to wielkie wiadro, a nie mogę trafić na ten mały słoiczek ;D Maseczek bąbelkujących jakoś nie lubię, więc nie kuszą mnie te z Mariona wcale. Płyn Colgate herbata i cytryna to mój ulubieniec i lubię do niego wracać.
OdpowiedzUsuńSpróbuj na początek z małym słoiczkiem :) I dobrze, że Cię nie kuszą te z Mariona bo nie warto :) Ja też bardzo lubię ten płyn Colgate :)
UsuńZainteresowałaś mnie olejkiem kokosowym i maską bananową Kallosa.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że będziesz z nich zadowolona tak jak Ja :)
UsuńDawno nie robiłam takiego wpisu 😀
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas reaktywować takie wpisy na Twoim blogu :)
Usuńmiałam kiedyś fioletowy olejek z isany, ale był bez szału, mam rozjaśnione, suche blond włosy, które mega się plączą :( niestety coś mnie podkusiło do pocieniowania włosów, mimo, że koleżanka fryzjerka mi odradzała, kończę łykać witaminy medere look, zaczęłam je brać żeby włosy szybciej odrosły i jest super, ale te suche końce są okropne. mam zamiar wrócić do kallosa i myślę o tym olejku kokosowym, myślisz, że sprawdzi się przy takich ekstremalnie zniszczonych włosach?
OdpowiedzUsuńWiesz co przy ekstremalnie zniszczonych włosach może lepiej sprawdzić się Maska do miodowania włosów z NaturalMe (to mój ulubieniec jeśli chodzi o włosy) :) Chociaż nie wiem czy nie będzie konieczne ścięte tych suchych końców (Ja tak musiałam zrobić po nieudanym rozjaśnianiu :(). Chociaż możesz spróbować z tym olejkiem kokosowym, ale olej kokosowy lubi puszyć włosy, więc musisz uważać (bo nie każde włosy się z tym olejem lubią!).
Usuń