Hity i kity miesiąca Grudzień & Styczeń 2019/2020- filmy, seriale, muzyka i książki| Przegląd kulturalny

Hity i kity miesiąca Grudzień & Styczeń 2019/2020- filmy, seriale, muzyka i książki| Przegląd kulturalny

Witajcie!

Po dłuższej (przymusowej z braku czasu :() przerwie wracam do Was z regularnymi (mam taką nadzieję!) postami i na pierwszy ogień przychodzę do Was z Podsumowaniem kulturalnym ostatnich dwóch miesięcy. Jesteście ciekawi co udało mi się obejrzeć, przeczytać i przesłuchać? TAK! To zapraszam Was serdecznie dalej :)

P.S. Ostatnio zamiast "marnować" (<dystans>) czas na filmy i seriale wzięłam się za czytanie książek na platformie Legimi  :) Dlatego znajdziecie w tym zestawieniu bardzo mało filmów i o dziwo żadnego serialu! Mam nadzieję, że coś z moich propozycji Wam się spodoba :). 




Muzyka: 

Tini "Sueltate El Pelo"

Daria Zawiałow "Punk Fu!"

Sanah "Szampan"

Tymek... "Anioły i demony"

Viki Gabor & Kayah "Ramię w ramię"

Baranowski "Czułe miejsce"

Tini & Mau & Ricky "Recuerdo"

Dayanara "Me lo crei"

Adam Kubera "Tak jak jest"


Filmy:

Impostor 
Sarah przeprowadza się ze swoim synkiem do domu na wsi. Pewnej nocy Chris znika, a kiedy się odnajduje, kobieta zaczyna podejrzewać, że chłopiec, który wrócił, może wcale nie być jej synem.

Film  jest nawet ok, ale do horroru z prawdziwego zdarzenia mu daleko (oj daleko)... Jest bardzo dużo niedopowiedzeń na które musimy odpowiedzieć sobie sami...Owszem jest parę momentów, które trzymają widza w napięciu, ale Ja liczyłam na coś Wow i niestety się przeliczyłam :( Jeśli ktoś lubi mocne kino grozy to tutaj go nie odnajdzie... Mnie mocno wynudził  i tylko z braku laku podczas innych czynności dotrwałam do końca. Oceniam na zaledwie 5! Film miał mocny potencjał, ale niestety niewykorzystany do końca... 

Nie oddychaj
Kilkoro nastolatków próbuje okraść niewidomego mężczyznę.

Kolejny film ze zmarnowanym potencjałem :(. Nie nazwałabym go thrillerem trzymającym w napięciu... bardzo mi się dłużył i sama nie wiem jakim cudem dotrwałam do końca. Kto normalny zamiast pójść do pracy decyduję się okraść niewidomego mężczyznę i to w dodatku byłego żołnierza mającego za psa przewodnika wściekłego rottweilera?? Chyba tylko osoby niezbyt rozumne :P i nie wiem jak Wy, ale Ja czekałam na moment aż się wszyscy pozabijają nawzajem :D. Mi nie podobał się ani początek ani zakończenie...Szkoda czasu. Oceniam na zaledwie 4! 

Kobiety mafii 
Po objęciu władzy nad stolicą "Niania" wraz z gangiem postanawia wprowadzić do kraju narkotyki.








Kobiety mafii 2
Bela, była funkcjonariuszka policji, dostaje od ABW zadanie rozpracowania szajki przestępczej handlującej narkotykami. Aby jej misja się powiodła, musi rozpocząć współpracę z mafią.

Kolejne filmy, które okazały się kompletną pomyłką... Podobno człowiek uczy się na błędach, więc sama nie wiem co mnie podkusiło aby obejrzeć kolejne produkcje Vegi... Nawet nie będę ich komentować zbytnio bo tu nie ma czego... Totalne dna i kilo mułu... Oceniam na 2!!! Strata czasu! Jak Ja się cieszę, że nie dałam się namówić mężowi aby wybrać się na to do kina... A z tego co widziałam Vega planuje kolejną część... Trzymajcie mnie (bo nie wytrzymam :P). Chociaż mąż mnie chce obejrzeć niebawem "Politykę" :D. 

Cudowny chłopak
Auggie od urodzenia ma zdeformowaną twarz. W nowej szkole chłopiec chce udowodnić rówieśnikom, że piękno to więcej niż wygląd.

Nie będę ukrywać jest to najlepszy film jaki miałam okazję ostatnio oglądać i polecam go każdemu! Piękna niesamowita (i niestety niezbyt realna historia w polskiej szkole) historia cudownego chłopca <3 Z pewnością pozostanie w mojej pamięci na długo. Moim zdaniem przypadnie do gustu każdemu i tym małym i tym dużym :) Oceniam na mocne 9! P.S. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej do gustu z bohaterów przypadła mi starsza siostra, dzięki której poznajemy tą historię także z jej perspektywy :). 


Dlaczego on?
Ojciec zabiera rodzinę na Boże Narodzenie do córki i zaczyna konkurować z jej chłopakiem. 

Sama do końca nie wiem na co Ja liczyłam oglądając ten film... żeby wytrwać do samego końca trzeba mieć naprawdę "depresyjny humor" aby cokolwiek mogło nas w tym filmie naprawdę rozbawić! Komedia naprawdę mega specyficzna i mi nie przypadła do gustu :/ Zdecydowanie wolę m.in. "Rodzinne rewolucje" :) Oceniam zaledwie na 4! Jeśli liczycie na ambitne kino to ta produkcja zdecydowanie Was zawiedzie.... Nadaje się jedynie z braku laku w tle podczas robienia innych czynności  :P Taka "głupkowata" niezbyt zabawna (i udana) komedia... 



Książę na Gwiazdkę 
Ucząca się na Manhattanie Samantha jak co roku na Święta jedzie  do rodzinnego miasteczka w Wyoming. Tym razem w wyprawie towarzyszy jej chłopak, Alex. Kiedy się okaże, że Alex jest księciem i głównym pretendentem do tronu, świat Samanthy stanie na głowie. 

Mało znana propozycja a szkoda! Owszem fabuła przypomina nieco serię Netflixa czyli "Świąteczny Książę", ale to nieco inna ekranizacja! Moim zdaniem lepsza :) Duży plus za to, że tym razem książę a nie główna aktorka musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości! No i bardzo ciepli rodzice Samanthy (na sam ich widok uśmiech pojawiał się na twarzy) i widoki zachęcają do obejrzenia! Fabuła jak w większości świątecznych filmów bardzo przewidywalna! Żałuję bardzo, że nie powstała kontynuacja. Moją opinię o tym filmie podziela Monika. Oceniam na mocne 9!

Historia Kopciuszka: Świąteczne życzenie 
Kat naprawdę potrzebuje świątecznego cudu. Początkująca piosenkarka i autorka tekstów może mieć wielkie marzenia, ale ma jeszcze większe problemy. Traktowana jak służąca przez próżną macochę i siostry przyrodnie, Kat zostaje zmuszona do niewdzięcznej pracy jako śpiewający elf w Santa Land miliardera Terrence Wintergarden. Ale w pracy jest jeden jasny punkt: Nick, przystojny nowy Święty Mikołaj. Gdy Kat zostaje zaproszona na prestiżową galę świąteczną Wintergarden, jej przybrana rodzina jest zdeterminowana, aby uniemożliwić jej udział w gali i wykraść zaproszenie. Czy uważny pies, lojalny przyjaciel i odrobina świątecznej magii mogą zmienić sytuację Kat?

Wiecie, że bardzo lubię historię "Kopciuszka" dlatego skusiłam się na świąteczną odsłonę Netflixa i zawiodłam się bo już dawno tak przesłodzonej historii nie oglądałam :) Dlatego jak ktoś ma iście "depresyjny humor" to z braku laku może obejrzeć bo w innym przypadku szkoda czasu na niego... Oceniam na 5! 




Świąteczny książę: Królewskie dziecko
Aldovia dostaje pod choinkę cudowny prezent - królewskie dziecko. Królowa Amber musi jednak odnaleźć zawieruszony traktat pokojowy, by ocalić rodzinę i całe królestwo.

O poprzednich 2 częściach wspominałam Wam już na moim blogu... Dlatego zdecydowałam się na obejrzenie kolejnej części, na której nieco się zawiodłam. Bardzo mocno przewidywalny i momentami bardzo nudny... Jedynie widoki Aldovii ratowały ten film... Liczyłam na coś przyjemnego, świątecznego jak w przypadku poprzednich części i nieco się zawiodłam. Oceniam na słabe 7! Film bardzo bardzo powoli się rozkręca a jak już się rozkręci to się niestety kończy... 

Kraina lodu 2
Elsa i Anna wraz z przyjaciółmi udają się do Zaczarowanego Lasu w poszukiwaniu pomocy dla swego Królestwa.

Stosunkowy nowy film!. 2 część przygód Elsy, Anny i bałwana Olafa :) Jest to pełna ciepła historia o miłości, przyjaźni, siostrzanych relacji i poszukiwaniu własnego Ja :P. Zdecydowanie na duży plus zasługują tutaj efekty specjalne bo sama fabuła bardzo podobna do 1 części :) Ja się na tą bajkę wybrałam z mężem i jego bratem (O dziwo sami chcieli na nią iść :D czym byłam szczerze zaskoczona!). A drugi szok dla mnie to fakt, że im się bardziej podobała ta bajka niż mi :P. Jeśli oglądaliście 1 część (i podobała Wam się) to z pewnością 2 część również przypadnie Wam do gustu. Ja oceniam całość na 8 :). Niestety oceniam ją trochę niżej  w porównaniu do 1 części, której daje 10! W 2 części od samego początku wiemy jak historia dalej się potoczy :D. 


Książki:

Świąteczne drzewko życzeń
Pokrzepiająca opowieść o marzeniach i drugich szansach, które pomogą ocalić niejedno skrzywdzone serce
Kiedy Jenna adoptowała Reillego, postanowiła, że zrobi wszystko, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Małe górskie miasteczko wydaje się być idealną kryjówką przed przeszłością oraz doskonałym miejscem do spędzenia magicznych świąt. Jenna nie może jednak spełnić najważniejszego świątecznego życzenia syna, który marzy o tatusiu.

W Wigilię rezolutny chłopiec dzwoni pod numer, który jego zdaniem należy do Mikołaja. Po drugiej stronie słuchawki trafia na Devina, który szybko wczuwa się w nową rolę i zaprzyjaźnia z chłopcem. Kiedy przystojny Święty Mikołaj odkrywa tajemnicę Jenny, oferuje jej pomoc.

Czy mężczyzna może spełnić ich świąteczne życzenia?


Jedna z dwóch świątecznych książek, które miałam okazję przeczytać w grudniu. Piękna, pełna ciepła i magii historia <3 Nie jest to typowy romans bo jest wiele pobocznych wątków m.in. stalker, rozmowy telefoniczne ze "Św. Mikołajem" i niesamowita więź pomiędzy Jenna a jej adoptowanym synem :) Przy okazji wyobraziłam sobie to niesamowite górskie miasteczko, w którym rozgrywa się większość tej historii (eh aż chciałoby się tam być teraz :))... Przy okazji sami mi chyba przyznacie rację, że okładka tej książki jest iście magiczna! Lekka i przyjemna historia na długi zimowy wieczór. Jedyną jej wadą są zawiłe relacje rodzinno-sąsiedzkie bo ciężko się połapać kto z kim jest spokrewniony... Ja jestem zdecydowanie na TAK! i szczerze Wam ją polecam :) Ja sama mam w planach przeczytać "Pocałuj mnie wiosną".  Moja ocena to 9/10


Pocałunki w Nowym Jorku 
Na lotnisku w Nowym Jorku czuć przedświąteczną atmosferę. Wśród gorączkowej bieganiny trwają ostatnie odprawy. Nie wszystkim udziela się jednak radosne podniecenie…
Charlotta miała wrócić do domu po najgorszych miesiącach w swoim życiu, kiedy dowiedziała się, że z powodu śnieżycy jej lot został odwołany. Anthony właśnie zerwał z dziewczyną i teraz kompletnie nie ma ochoty siedzenie przy stole i mierzenie się z problemami rodzinnymi. Dwoje nastolatków wyrusza więc razem do miasta, żeby ukoić swoje złamane serce, ale przez przypadek rozdzielają się w metrze. Czy uda im się odnaleźć, zanim Charlotta na zawsze opuści Wielkie Jabłko, i czy magia świąt będzie sprzyjała magii serc?

Ta wzruszająca i zabawna historia spodoba się każdemu, kto potrafi wyobrazić sobie romans wśród wirujących płatków śniegu na szczycie Empire State Building i kto zastanawia się czasem, czy trzymając w ręku bilet lotniczy, można odnaleźć prawdziwą miłość.



Kolejna ciepła, ale niezbyt realna (i nieco przesłodzona) świąteczna historia. Jednak nie można jej odmówić tego, że cały czas się coś dzieje i czyta się ją z zapartym tchem (w tym momencie żałuję, że ta książka jest taka krótka). Główni bohaterowie dobrani idealnie <3 Po cichu liczę na to, że może pojawi się 2 część zwariowanej historii Charlotty, Anthoniego i Pomyłki. Zdecydowanie Wam ją polecam nie tylko na świąteczny wieczór :).  P.S. Czy tylko mi świąteczny czas w Nowym Jorku od razu kojarzy się z "Kevinem..." :) Oceniam ją na mocne 8! 

Coś do stracenia 
Mając dosyć bycia jedyną dziewicą wśród swoich przyjaciółek, Bliss Edwards decyduje, że najlepszym rozwiązaniem tego problem jest stracenie dziewictwa tak szybko i tak łatwo jak to tylko możliwe – szybki numerek. O jej planie można by rzecz wszystko, ale zdecydowanie nie, że jest prosty. Kiedy dziewczyna zaczyna wariować i zostawia przystojnego chłopaka samego i gołego w jego własnym łóżku używając wymówki, w którą nie uwierzyłby nawet półmózgowiec. I jakby już nie była zawstydzona do granic możliwości, to kiedy wraca do college’u na ostatni semestr studiów, poznaje swojego nowego nauczyciela sztuki, którego jakieś 8 godzin temu zostawiła rozebranego w łóżku…

Generalnie nie jest zła, ale czegoś mi w niej zabrakło... a może po prostu powoli "wyrastam" z takich książek. Taka typowa młodzieżówka przeplatana romansem pomiędzy uczennicą a nauczycielem... czyli tzw. zakazana miłość (chociaż nie do końca moim zdaniem, ponieważ są to dorośli ludzie!). Momentami mi się dłużyła a szkoda bo miała potencjał! Pisana lekkim piórem...przypomina mi nieco książki West czy Moseley :) Chwilami miałam takie deja vu, że kiedyś coś podobnego już czytałam... Jednym słowem historia do przeczytania i zapomnienia! Oceniam ją na 6!


Coś do ukrycia
Mackenzie „Max” Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej – gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace’a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki.
Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. Szybko okazuje się, że to, co miało potrwać kwadrans, tak szybko się nie skończy. A im dłużej Max i Cade udają parę, tym trudniej im zachować pozory…



Nie wiem jak Wy, ale Ja bardzo lubię serie książkowe, które nawiązują i przedstawiają losy kolejnych bohaterów :) Dlatego sięgnęłam po kolejną część cyklu "Coś do stracenia" i powiem Wam szczerze podobała mi się bardziej niż pierwsza...Co w moim odczuciu zdarza się bardzo rzadko aby kolejne historie były lepsze od poprzednich :). A może po prostu spodobała mi się historia niezbyt grzecznej dziewczyny i pozornie ułożonego chłopaka! Któż to wie :) Czyta się ją bardzo szybko! Ja przeczytałam ją w zaledwie jeden wieczór. Moim zdaniem ta historia to nie jest typowy romans czy młodzieżówka, ponieważ losy naszych bohaterów niosą ze sobą bolesną przeszłość, z którą kiedyś musimy się zmierzyć...Czy Cade i Max odnajdą drogę do szczęścia? Tego dowiecie się sięgając po tą książkę. Zdecydowanie Wam ją polecam. Oceniam ją na mocne 8! 


Jednak mnie kochaj 
Kiedy Sage przyjeżdża na studia do Melview w Nevadzie, nie ma ani przyjaciół, ani pieniędzy, ani dachu nad głową. Jej konto świeci pustkami, więc śpi w samochodzie, jest zagubiona i niepewna jutra, ale jednocześnie z determinacją walczy o nowe życie. Na szczęście, wkrótce spotyka na swej drodze bratnią duszę. Sage i April szybko się zaprzyjaźniają. Istnieje jednak pewien problem – April ma brata, przystojnego amatora erotycznych podbojów, a Sage, z uwagi na swoją przeszłość, stara się trzymać jak najdalej od nieznanych mężczyzn. Stopniowo okazuje się jednak, że Luca to wrażliwy, zraniony człowiek, który podobnie jak ona potrzebuje prawdziwej bliskości.
Kiedy wydaje się już, że Sage odzyskuje radość życia, przeszłość jeszcze raz pokazuje swe złowrogie oblicze i powraca jak upiór podczas radosnych świątecznych dni…


Cieszę się, że sięgnęłam po tą książkę parę dni przed premierą 2 części bo nie wyobrażam sobie czekać praktycznie rok aby poznać dalsze losy bohaterów! (które mogły zostać zawarte w jednej części a zostały niepotrzebnie rozbite na dwie...). Pomimo tego książka wciągnęła mnie na maxa i czytałam ją z zapartym tchem. Ogromnym plusem tej historii są dobrze wykreowani główni bohaterowie! A minusem (przynajmniej moim zdaniem) są niepotrzebne i zbyt dokładne opisy intymnych zbliżeń naszych bohaterów... ale jak to mówią są gusta i guściki :). Z pewnością nie można jej nazwać typową młodzieżówką czy romansem, ponieważ ogromną rolę odgrywają tutaj niesamowite emocje Sage i Luki. Książka skłania niesamowicie do refleksji...Co Ja bym zrobiła gdybym znalazła się na miejscu Sage? Czy dałabym pokonać swoje lęki bądź tak dobrze je ukrywać przed światem? Sama do końca nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu... Jeśli lubicie takie poważniejsze historie przeplatane romansem to zdecydowanie polecam ten tytuł :). Oceniam ją na mocne 9! 



Tylko bądź przy mnie 
Drugi tom znakomitej powieści o problemach młodych ludzi, o tym, jak trauma i stres potrafią złamać najtwardsze charaktery. I o tym, że można znaleźć pomoc u innych i siłę w sobie, by pokonać koszmary z przeszłości.
Ona boi się miłości.

Ale jeszcze bardziej boi się, że straci tego chłopaka...

Z Luką Sage była szczęśliwsza niż kiedykolwiek w życiu. Pokazał jej, co to znaczy ufać, żyć i kochać. Ale ciemna przeszłość Sage dopadła ją i zniszczyła wspólne szczęście.

Nawet po dramatycznym rozstaniu Sage nie może zapomnieć o Luce, bez względu na to, jak bardzo się stara. Każdego dnia odczuwa jego brak. Ale wtedy on pojawia się nagle u jej drzwi i prosi, by wróciła. Czy pomimo tego wszystkiego, co zaszło między nimi, mają szansę na nowy początek?

Druga część losów Sage i Luki, która swoją premierę miała całkiem niedawno... i która nieco mnie zawiodła! Owszem podobnie jak 1 część czytało się ją ekspresowo, ale niestety autorka pozostawiła (jak dla mnie) wiele niedopowiedzeń, o których nie chcę Wam zbytnio pisać aby nie spoilerować... Bohaterowie i emocje na najwyższym poziomie! Ja z pewnością pomimo kilku niedomówień w tej historii sięgnę po kolejne książki tej autorki. Przy okazji liczę na to, że autorka zdecyduje się na dalsze historii pozostałych bohaterów :). Przyznam szczerze, że ta seria to jedna z nielicznych, które zapadają głęboko w pamięć. Momentami bawi i doprowadza nas do łez...jak to mówią istny rollercoaster uczuć! Polecam zdecydowanie. Oceniam na mocne 8!


Lato koloru wiśni 
Lekkie love story utrzymane w konwencji romansu akademickiego. Emely, obdarzona odrobinę sarkastycznym poczuciem humoru studentka literaturoznawstwa, szczerze cieszy się z przeprowadzki jej najlepszej przyjaciółki do Berlina. Nie wie jeszcze, że szalona Alex zamierza zamieszkać w mieszkaniu swojego brata, przystojnego, szmaragdowookiego bruneta, z którym Emely łączą niemile wspomnienia. Na szczęście wkrótce dziewczyna otrzyma romantyczny mail od tajemniczego wielbiciela...

Ta książka jest tak dobra, że z przyjemnością przeczytam ją jeszcze raz <3 Może fabuła nie jest jakaś ambitna (i nieco przewidywalna), ale cała historia ma w sobie coś takiego, że ciężko się od niej oderwać. Ja cieszę się, że zabrałam się za nią w piątek po pracy bo to był strzał w 10! Bohaterowie wykreowani idealnie tacy słodko-gorzcy :). Taka lekka i przyjemna historia z poczuciem humoru idealna na odstresowanie się. Z pewnością jedna z moich ulubionych książek tego roku. Dziwię się tylko, że dopiero niedawno po nią sięgnęłam bo od dawna byłam na mojej czytelniczej liście. Zdecydowanie jestem na TAK! Oceniam ją na mocne 9! 

Zima koloru turkusu
Emely jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Na szczęście wciąż może liczyć na swojego tajemniczego, internetowego wielbiciela... Ale czy w końcu dojdzie do ich spotkania?

Po przeczytaniu pierwszego tomu od razu sięgnęłam po 2 tom i nie zawiodłam się na nim. Owszem historia nadal przewidywalna, ale nie można się od niej oderwać! Uwierzcie mi na słowo cały weekend wyjęty z życia. Jedyny minusik za niedomówienia w zakończeniu :(. Czyta się ją lekko i przyjemnie podobnie jak 1 część. Szczerze Wam ją polecam :) Oceniam na 9! 




I to by było na tyle <3 Mam nadzieję, że coś znajdziecie dla siebie wśród moich propozycji. 


Znacie coś? Może polecicie mi coś ciekawego do przeczytania/obejrzenia? Chętnie poznam Wasze propozycje! 





Piszcie śmiało :)
Do następnego :*
Pozdrawiam,


Marzycielka
Musy do mycia twarzy (peelingujący i oczyszczający), Laq-recenzja #121

Musy do mycia twarzy (peelingujący i oczyszczający), Laq-recenzja #121

Hejka!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dwóch "gagatków" do twarzy, o których wspominałam Wam w poście #Blogerkipolecaja: Akcja Jesienna Regeneracja  a mowa będzie o Peelingującym musie do mycia twarzy z drobinkami mikrokorundu oraz o Głęboko oczyszczającym musie do mycia twarzy. Do wyboru mamy jeszcze wersję nawilżającą, na którą Ja poluje! Jak sprawdziły się na mojej kapryśnej mieszanej cerze? Tego dowiecie się z mojej recenzji! 

Dzisiejsi "bohaterowie" recenzji:


Obietnice producenta (peelingujący mus do mycia twarzy):
Peelingujący mus do mycia twarzy z drobinkami mikrokorundu intensywnie złuszcza martwe komórki naskórka i przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Systematycznie stosowany wyrównuje koloryt, dotlenia i pobudza mikrokrążenie, pozostawiając cerę gładką, nawilżoną i doskonale oczyszczoną. 

Obietnice producenta (oczyszczający mus do mycia twarzy):
Głęboko oczyszczający mus do mycia twarzy dzięki zawartości węgla aktywnego doskonale sprawdza się w pielęgnacji cery problemowej, szczególnie tłustej i mieszanej. Oczyszcza, detoksykuje i odświeża, nie zaburzając naturalnego Ph skóry. Dodatek oleju z nasion konopi siewnych wspomaga walkę z niedoskonałościami skóry i działa przeciwbakteryjnie. 

Sposób użycia:
Nanieść niewielką ilość produktu na zwilżoną skórę twarzy, masować kolistymi ruchami do momentu uzyskania piany, a następnie dokładnie spłukać wodą. Omijać okolice oczu.

Skład (peelingujący mus do mycia twarzy): 
Alumina, Glycerin, Aqua, Sorbitol, Sodium Cocoyl/Lauroyl Isethionate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Chloride, Levulinic Acid, Potassium Sorbate, Parfum, CI 15510.

Skład (oczyszczający mus do mycia twarzy): 
Glycerin, Aqua, Sorbitol, Sodium Cocoyl/Lauroyl Isethionate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Chloride, Charcoal Powder, Cannabis Sativa Seed Oil, Levulinic Acid, Potassium Sorbate, Parfum, d-Limonene, Geraniol. 

Moja opinia: 
Oba musy zamknięte są w małe plastikowe słoiczki o pojemności 100 ml, które na pozór wydają się, że szybko się skończą! A jednak nie Ja używam ich już prawie 2 miesiące a ich ubytek jak widzicie jest niewielki. 
Jedyny minus jaki widzę w opakowaniach to brak jakiegokolwiek zabezpieczenia w postaci sreberka przed wścibskimi osobami, które lubią "wpychać łapy w kosmetyki" a później odkładać na półkę i brać nowy produkt!
Konsystencja w opakowaniu wydaje się taka puszysta jak bita śmietana (mojemu mężowi przypomina taką pastę do mycia rąk na pewno wiecie o jaką chodzi) a tak naprawdę jest mocno zbita.
Czarna wersja pachnie tak męsko (trochę mydlano) dla mnie, z kolei żółta tak owocowo może to zapach ananasa?. Po wmasowaniu ich w zwilżoną skórę twarzy lekko się pienią tworząc taką jakby emulsję :). Czarna wersja pozostawia skórę delikatnie matową, ale nie przesusza jej. Pomaga mi ostatnio bardzo w walce z niedoskonałościami i rozszerzonymi porami. Wersji żółtej używam max. 2 razy w tygodniu bo to naprawdę mocny zdzierak pomimo bardzo malutkich drobinek! Bardzo dobrze sobie radzą z oczyszczaniem skóry a nawet ze zmyciem makijażu no może poza tuszem do rzęs (Tak wypróbowałam je i w ten sposób!).
Skóra po użyciu jest oczyszczona i wygładzona, pory są mniej widoczne!. Nie pozostawiają uczucia ściągniętej skóry. Bardzo łatwo zmywają się z twarzy. Jeśli miałabym między nimi wybierać to zdecydowanie stawiam na wersje czarną bo najlepiej sprawdza mi się w przypadku mojej mieszanej cery (ładnie odblokowuje zapchane pory skóry, łagodzi podrażnienia, wycisza wszystkie niespodzianki skórne i nie powoduje pieczenia skóry, przy okazji delikatnie matuję skórę). Składy krótkie i bardzo treściwe (nie zawierają SLS, SLES czy innych podrażniających substancji tylko delikatne substancje myjące)! P.S. Uważajcie jedynie na kontakt z oczami bo mogą wywołać lekkie szczypanie! Ja chcę jeszcze wypróbować wersję nawilżającą różową, która podobno pachnie wiśniowo :) Ja na pewno (jeśli uda mi się go kiedyś wykończyć) wrócę do wersji czarnej z węglem aktywnym. 
Cena: około 18 zł/Dostępność: np. HebeLaq
Mi udało się je dorwać w zawrotnej cenie 9,99 zł :) 


Znacie? Miałyście okazję poznać musy do mycia twarzy Laq? Chętnie się dowiem. 

Piszcie śmiało :)
Do następnego :*
Pozdrawiam, 

Marzycielka
Kulturalne podsumowanie roku 2019| Najlepsze z najlepszych & Kulturalne rozczarowania :)

Kulturalne podsumowanie roku 2019| Najlepsze z najlepszych & Kulturalne rozczarowania :)

Witajcie! 

Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moimi odkryciami kulturalnymi ubiegłego roku!. Mam nadzieję, że podobnie jak Hity i kity miesiąca... i ten post przypadnie Wam do gustu :). Nie przedłużając zapraszam na "krótkie" Kulturalne podsumowanie roku 2019! 

P.S. Wszystkie tytuły filmów, seriali czy książek są podlinkowane do postów, gdzie znajdziecie zarówno opis fabuły jak i moje wrażenia!. Do napisania tego posta zainspirowała mnie jak zawsze Ania! :)



Antyperspirant Deo Beauty Elixir Mild w dwóch odsłonach w sprayu oraz kulce (roll-on), Nivea-recenzja #120

Antyperspirant Deo Beauty Elixir Mild w dwóch odsłonach w sprayu oraz kulce (roll-on), Nivea-recenzja #120

Witajcie!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją antyperspirantu marki Nivea Deo Beauty Elixir Mild w dwóch odsłonach w kulce oraz sprayu. Używałam ich od dwóch miesięcy na zmianę codziennie czy to na białe czy to na czarne ubrania aby wyrobić sobie o nich opinię. Wersja w kulce właśnie dobija dna! Jeśli jesteście ciekawi, która wersja bardziej przypadła mi do gustu to zapraszam Was serdecznie dalej :) 

Dzisiejsi "bohaterowie" recenzji: