Cześć! Mam na imię Sabina w świecie blogowym znana jako Marzycielka. Uwielbiam testować kosmetyki, czytać książki, oglądać filmy i robić zdjęcia. Jestem niepoprawną marzycielką. Z przyjemnością zapraszam Cię do mojego świata!


LET IT SNOW


Polecam

26/12
2018

Projekt denko czyli "Zużyte czy nie pozbywam się" #3 2018 :) Denko bez dna :D

HEJ ŁOBUZY!


         Staram się na bieżąco zużywać kosmetyki i nie kupować nic nowego (no z tym to różnie bywa) :).Dlatego dzisiaj przyszedł czas, żeby w końcu podzielić się z Wami mini recenzjami zużytych produktów. Postanowiłam je podzielić na cztery kategorie: pielęgnacja włosów, pielęgnacja ciała, pielęgnacja twarzy oraz kolorówka . Jeśli jesteście ciekawi co tym razem znalazło się w mojej pustakowej torbie to zapraszam serdecznie dalej!



P.S. Jeśli o jakimś produkcie pojawiła się pełna recenzja to Wam ją podlinkuję w tytule (kosmetyku)!:)







Legenda:


NA PEWNO KUPIĘ
MOŻE KUPIĘ
NIE KUPIĘ PONOWNIE


PIELĘGNACJA WŁOSÓW:

Oba szampony zamknięte są w plastikowe buteleczki o pojemności 400 ml. Opakowanie jest bardzo wygodne na zamykanie typu klik. Ma żelową bezbarwną konsystencję. Oba świetnie się pienią. Moja skóra głowy polubiła się szczególnie z wersją głęboko oczyszczającą, ponieważ nie powoduje łupieżu, świetnie oczyszcza, nie wysusza skóry głowy! Pięknie pachnie, nie obciąża, przedłuża świeżość włosów. Niestety z drugą wersją szamponu moje włosy się nie polubiły (włosy szybko się przetłuszczały, były oklapnięte, niedomyte a czasami myłam je dwa razy! i niestety spowodował u mnie łupież :(). Tak, więc z pewnością wrócę do wersji głęboko oczyszczającej a wersję wzmacniającą będę omijać łukiem :). Oba są bardzo wydajne! Zapach na włosach utrzymuje się przez kilka godzin. 


Szampon przeciwłupieżowy, Balea 

Szampon nie sprawdził się kompletnie na moich włosach :( Szampon nie zawiera silikonów i to może być główny winowajca bo moje włosy po prostu nie mogą się dogadać z naturalnymi szamponami :( Włosy bardzo szybko mi się po nim przetłuszczały :( Koniec końców zużyłam go do mycia pędzli. Na pewno więcej go nie kupię.  


Szampon pielęgnujący do włosów matowych i zmęczonych, Nivea 


Szampon niestety jest mega wodnisty i przelewa się przez palce. Niestety moja skóra głowy się z nim nie polubiła, strasznie mnie po nim swędziała i pojawiły się niespodzianki w postaci strupków :(.Szampon owszem dobrze oczyszcza włosy, ale przy okazji jeśli nałożymy go na skórę głowy to podrażnienie murowane :( Niestety zauważyłam też to, że może obciążać cienkie włosy i wcale nie przedłuża świeżości włosów :(






Maska do włosów z olejem mango, Kallos 

Pachnie niestety dla mnie za delikatnie mango Ma gęstą konsystencję, jest mega wydajna!Z pewnością nie jest to maska do włosów mocno zniszczonych! Maskę z opakowania wydobywa się bez problemu. Maska nie spływa z włosów, dobrze się na nich rozprowadza. Maska nie obciąża, nie przyspiesza ich przetłuszcza i daje subtelny błysk na włosach. Włosy po użyciu są miękkie i gładkie (nie da się przesadzić z ilością maski na włosach, moje włosy ją chłoną jak gąbka). Ułatwia rozczesywanie (a to po rozjaśnianiu włosów mój największy problem bo moje włosy obecnie nie są ani proste ani kręcone to takie a'la fale tylko trochę napuszone). Bez problemu można ją używać codziennie! Włosy są odbite u nasady! Niestety efekt nie jest piorunujący jak po L'biotice i osoby szukające mega silnej regeneracji będą zawiedzone..ale do codziennej delikatnej pięlegnacji będą jak znalazł np. do rozczesywania włosów. Nie obraziłabym się gdyby mocniej nawilżała (ale ostatnio stosuję ją razem z kilkoma kroplami  oleju marakują przed myciem włosów i widzę pierwsze efekty!). Ba można ją nawet stosować (oczywiście z umiarem) jako odżywkę bez spłukiwania- ładnie dociąża moje włosy i ogranicza puch!.


Odżywka ekspresowa Opuntia Olej i Mango, L'biotica Biovax

Fajna odżywka, która w szybki i prosty sposób ładnie nawilża włosy, przyjemnie pachnie, nie obciąża włosów. Po użyciu włosy są błyszczące, odżywione na końcach. Jednak do włosów zniszczonych i bardzo suchych będzie za słaba. Dlatego Ja  z pewnością wrócę do maski do włosów Opuntia Olej i Mango, która o wiele lepiej się u mnie sprawdziła.
A tym, którzy nie mają problemu z włosami polecam odżywkę. P.S. Niestety przez swoją rzadką konsystencję jest mało wydajna (mi wystarczyła tylko na kilka użyć).


Micelarny szampon kojąco-nawilżający dla skóry wrażliwej, Pharmaceris 


Niestety nie dla moich cienkich i przetłuszczających się włosów :( Skóra głowy po użyciu mega mnie piekła i swędziała :( A włosy wyglądały tak jakbym ich w ogóle nie umyła były oklapnięte :( I podobnie jak w przypadku micelarnego szamponu z Nivea dostałam łupieżu :( Nigdy więcej!




Ekspresowa odżywka regenerująca Hairmilk, Nivea 

Moje włosy polubiły się z tą odżywką i gdy jestem zabiegana tylko jej używałam i mimo wszystko moje włosy nie wyglądają jakoś tragiczne są miękkie, lekkie i odżywione... Nie są oklapnięte. Jest mega wydajna i ładnie pachnie. Zapach utrzymuje się na włosach. Jednak długo ją zużywałam, więc narazie sobie ją odpuszczę na jakiś czas :p


Olejek orientalny (regeneracja włosów, jojoba i słonecznik), Marion 

Olejek bardzo ładnie pachnie.  Ja stosowałam go jedynie na końcówki włosów, ale nie do końca przypadł do gustu moim włosom :( Jak puch był tak puch został...koniec końców
o nim zapomniałam i wyrzucam bo się przeterminował. 


100% naturalny olejek marakuja, Marion

Stosowałam go przede wszystkim do olejowania włosów, do zabezpieczenia końcówek i czasami jako serum na twarz pod krem nawilżający. W każdym z tych sposobów świetnie się sprawdził :) Włosy po użyciu były ujarzmione, przyjemne w dotyku  i wygładzone, z kolei stosowany na twarz nawilżał ją, ale jej nie zapychał (czego bardzo się bałam).
 Ja polecam i pewnie się skuszę na inną wersję zapachową. 

Tricho-peeling oczyszczający do skóry głowy, Bandi 

Kupiłam go razem z  Porcelaindoll podczas Targów Beauty. Ma trochę chemiczny zapach taki jakby cytrynowy? Nie każdemu przypadnie do gustu. Peeling dokładnie oczyszczał skórę głowy! Stosowałam go raz na 2-3 tygodnie (po prostu nie czułam potrzeby stosowania go częściej a efekty i tak się utrzymywały). Włosy po użyciu były odbite od nasady, rzadziej się przetłuszczały. Cena również jest przyjemna 38 zł za 100ml! Jedyny jego minus jest taki, że trzeba go zużyć w ciągu 6 miesięcy (Ja koniec końców podzieliłam się nim :P bo sama nie dałabym rady go zużyć). Na pewno jeszcze się na niego skuszę. 








Maska zamknięta jest w dużym słoiku o pojemności 390 ml. Jak wspominałam wyżej można stosować ją na 3 sposoby ( u mnie nie sprawdził się jedynie sposób bez spłukiwania :( niezależnie od tego ile maski nałożyłam na włosy :(). Zapach jest obłędny mniej chemiczny niż w bananowym Kallosie (o, którym kiedyś Wam już pisałam). Zapach maski z Garniera ma zapach takiego jakby kremu bananowego i taką ma również konsystencję nie za rzadką, nie za gęstą. Po użyciu bananowej maski do włosów moje włosy są zdecydowanie bardziej  miękkie, nawilżone i odżywione. Włosy są wyraźnie dociążone i wygładzone. Nadaje włosom delikatny naturalny blask. Maska na szczęście (oprócz wersji bez spłukiwania) nie obciąża moich włosów i nie skleja moich pasm. Niestety jak dla mnie jest słabo wydajna :(. Ja jestem zadowolona, chociaż odżywki Oil Reapir nie pobiła! 


Olejek do włosów z pestek moreli, Alterra

Włosy po zastosowaniu olejku są pięknie wygładzone. Jednak trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością (bo możemy uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego). Ja z pewnością kupię nieraz! Narazie mam dużą butelkę olejku kokosowego z Isany! 


Odżywka  ma gęstą konsystencję, ale mimo wszystko dobrze się aplikuje na włosy i nie spływa (jednak muszę to przyznać jest mega niewydajna!). Zapach typowy dla marki Nivea z dodatkiem róży?. Odżywka fajnie nawilża i odżywia włosy! Przy okazji nadaje takiego naturalnego (oczywiście delikatnego) blasku. Nie ma problemów z rozczesywaniem włosów. Jednak niestety średnio wygładza włosy (czasami się puszą, ale może to wina protein). 


PIELĘGNACJA CIAŁA: 




Truskawkowy żel pod prysznic, Le Petit Marseillias

Jeśli jeszcze go nie miałyście to żałujcie bo pachnie bosko truskawkami aż chce się lato <3  Niestety nie nawilża za bardzo, ale od czego mamy balsamy do ciała! Świetnie się pieni
i myje skórę (w końcu od tego jest :)). 



Żele pod prysznic, Isana 

Żele pod prysznic z Isany pojawiają się u mnie na blogu regularnie (zmienia się jedynie ich szata graficzna :p). Dobrze się pienią, myją i przy okazji pięknie pachną i są tanie jak barszcz. Czego chcieć więcej? 





Olejek pod prysznic, Isana 

U mnie świetnie się sprawdza do mycia pędzli (mimo tego, że zapach nie przypadł mi do gustu :(). Na pewno kupię kolejne opakowanie. 


Jedwabisty mus pod prysznic wanilia i karmel, Nivea 

Jak polubiłam się z musem pod prysznic o zapachu maliny i rabarbaru tak do tego zapachu w ogóle nie mogłam się przekonać...mimo, że na początku wszystko było ok  :( Koniec końców zużył ją mąż :P  

Olejek do ciała, Le Petit Marseillais 

Cudowny zapach moreli! połączony z nutką kwiatów pomarańczy (no boski aż chciałoby się go zjeść :p). Jest niestety słabo wydajny! Zapach utrzymuje się jeszcze długo po kąpieli (możemy go zatrzymać na dłużej dzięki mleczku do ciała!). Nie pozostawia tłustej warstwy (czego szczerze mówiąc się obawiałam! a miło się zaskoczyłam) . Olejek bardzo szybko wchłania się w skórę pozostawiając ja pachnącą i nawilżoną. Nie podrażnia i nie uczula. Ma bardzo lekką konsystencję (po kontakcie  z wodą tworzy się otulająca pachnąca delikatna pianka do mycia). 





Peeling do ciała mrożona kawa, Nacomi 


Jak on cudnie pachnie kawą <3 i nie tylko bo również powala na kolana działaniem! To petarda a nie peeling! Bardzo dobry zdzierak! Na pewno kupię kolejne opakowanie! Pozostawia skórę po użyciu gładką i nawilżoną! 


★  Żel pod prysznic (mango), Cien 

Żele pod prysznic z Cien, które można kupić w Lidlu  pojawiają się u mnie na blogu od czasu do czasu. Dobrze się pienią, myją i przy okazji pięknie pachną i są tanie jak barszcz. Czego chcieć więcej? 





★  Mleczko do ciała, Le Petit Marsellais 

Mleczko podobnie jak olejek do mycia znajduje się w plastikowym opakowaniu tylko, że z pompką o pojemności 250 ml. Dodatkowo posiada zabezpieczenie przed niepotrzebnym naciśnięciem (co uważam za duży plus!). Konsystencja w przeciwieństwie do olejku jest gęsta i bardzo treściwa! Jest mega wydajny! Balsam bardzo szybko się wchłania, idealnie nawilża, mieniące się drobinki delikatnie błyszczą w promieniach słońca. Nie jest to jakieś mega rozświetlenie! tylko takie bardzo delikatne i zdrowe. Na lato jest extra!

Olejek w balsamie Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba, Nivea 

Zużyłam go już dawno, ale jakimś cudem opakowanie zostało :p Zdania do tej pory nie zmieniłam. Szybko się wchłania, pięknie pachnie, dobrze się aplikuje na skórę. Skóra po użyciu jest gładka i miękka w dotyku, nie pozostawia tłustej warstwy. Na wiosnę i lato idealny na okres jesienno-zimowy niestety za lekki. Nie podrażnia ani nie uczula. 
Mam jeszcze na wykończeniu Olejek w balsamie Kwiat Pomarańczy i Olejek Awokado o którym Wam już pisałam (ale którego obecnie nie używam bo jest za lekki na tę porę roku :(). 





Mini peelingi do ciała (węglowy i kokosowy), Efektima

Miałam jeszcze peeling algowy, ale powędrował do teściowej :). Owe mini peelingi dostałam na IV edycji Meet Beauty od przemiłej Pani na stoisku marki Efektima. Wystarczyły mi bez problemu na 3 użycia. Świetnie oczyszczają, skóra była wygładzona i miękka. Peelingi nie są ostre bardziej masują niż ścierają! Węglowy nie przypadł mi do gustu bo jak to "węgiel" brudził wszystko wokół i spłukanie go było wyzwaniem  i bardziej nazwałabym go maską do ciała do spłukiwania niż peelingiem :( Natomiast kokosowy to sztos z zapachem oczywiście! takie kokosowe ciasteczka mniam <3 Dobrze ścierał martwy naskórek i delikatnie nawilżał! Jeśli nie lubicie konkretnych mocnych zdzieraków to polecam! 




★  Antyperspirant Fresh & Dry Green Tea i Fruit Me Up, Fa


Lubię je bardzo! Są trwałe, mają ładne zapachy, nie pozostawiają białych śladów, dają uczucie odświeżenia i świeżości. Zabezpieczają przed potem. Nie podrażniają ani nie uczulają. Wydajność i cena również na plus. Nie raz pojawiają się w moich denkach!



Perfumy Green Tea Nectarine Blossom, Elizabeth Arden 

Świeży, delikatny soczysty zapach. Idealny zapach na wiosnę i lato. Zapach ma boski jeśli ktoś lubi owocowe zapachy. Niestety nie są zbyt trwałe (ale za około 30 zł na promocji warto je wypróbować!). 

Woda toaletowa I love love, Moschino 

 Jak wiecie lub nie kocham słodkie zapachy, ale tylko w perfumach bo w świecach czy w woskach przyprawiają mnie o zawrót głowy. A wobec tego zapachu nie da się przejść obojętnie. Jest słodki, ale nie duszący ani mdły. Utrzymuje się na całkiem przyzwoitym poziomie. Ja się od nich uzależniłam i często do nich wracam :). 
Idealnie trafia w moje gusta. 





Sztyft do depilacji w kremie, Venus 

Sztyft do depilacji w kremie znajduję się w poręcznym opakowaniu podobnym do antyperspirantów marki Rexona o pojemności 50 ml. Niestety zapach typowy dla tego typu kosmetyków ( niestety nie przepadam za tym zapachem, ale czego się nie robi dla urody :p). Jednym słowem zapach śmierdzi (Ameryki nie odkryłam!) :(. Krem świetnie się aplikuje za pomocą sztyftu! Dla mnie bomba! Niestety z wydajnością jest gorzej :( Na szczęście mnie nie podrażnił (używałam go najczęściej pod pachy i na sferę bikini... maszynką niestety często się zacinałam i miałam podrażnienia :(). Po zmyciu kremu gąbeczką (ostatnio mój ulubiony sposób do usuwania produktów do depilacji) nie miałam czerwonych krostek, które często się pojawiały po maszynkach :( (ale możliwe, że to zasługa również balsamu po golenia od Isany!). Krem najczęściej trzymałam około 5-6 minut i po tym czasie powoli zaczęłam zmywać krem gąbką. Po zmyciu pachy i bikini były idealnie gładkie i bez tych nieszczęsnych włosków. Ostatnio to mój must have w kosmetyczce! Efekt po goleniu utrzymuje się kilka dni! Jak dla mnie ogromny plus! Szybko i bezboleśnie pozbędziemy się włosków. 

Pianka do golenia z ekstraktem z czarnej jagody, Isana

Pianka do golenia z Isany jest tania i łatwo dostępna. Ładnie pachnie.  Jest bardzo gęsta, ale dobrze aplikuje się na skórę. Pianka jest mega wydajna. Nie spływa ze skóry, ale  naprawdę ułatwia nam golenie! Maszynka z łatwością sunie po niej i usuwa zbędne włoski. Przy okazji skóra nie jest podrażniona. Ja często do niej wracam. 


Pianka do golenia żurawina i mango,  Venus 


Nie wiem czy to Ja trafiłam na jakiś felerny egzemplarz czy to po prostu jest bubel? Konsystencja mega wodnista, spływała ze skóry i przeciekała przez palce.. nie dało rady jej nałożyć a co dopiero usunąć za jej pomocą zbędne włoski :( Dla mnie bubel! Prawie cała buteleczka wylądowała w koszu... 


PIELĘGNACJA TWARZY:






★  Maseczka aktywny węgiel z glinką wulkaniczną, Eveline

Oj niestety nie polubiliśmy się :( była za mocna dla mojej skóry i skóra po użyciu bardzo mnie piekła. Bardzo szybko mi zaschła w słoiczku, więc jeśli chcecie ją wypróbować to musicie się pośpieszyć ze zużywaniem jej...  Maseczkę użyłam 2 razy i o dwa razy za dużo bo niestety przesusza skórę :( Szczypie w oczy, ale to pewnie wina glinki wulkanicznej? 
Ja nie polecam i więcej do niej nie wrócę.  



Pasta świetnie się sprawdzi w codziennej pięlegnacji naszej cery. Stosowałam ją na wszystkie trzy sposoby!. Najbardziej polubiłam ją w wersji pasty i peelingu. W kwestii maseczki mam już swojego ulubieńca! Produkt  świetnie oczyszcza i przy okazji nie podrażnia mojej ostatnio strasznie wrażliwej cery. Po użyciu twarz jest świeża, pory są oczyszczone, zmniejsza się wydzielanie sebum. Konsystencja kremowa z delikatnymi drobinkami świetnie rozprowadza się na twarzy! Bardzo szybko schnie z powodu białej glinki w składzie. Bez problemu się zmywa (przy okazji nie brudząc wszystkiego jak to potrafiła zrobić  w wersji czarnej!). Widać gołym okiem, że skóra jest oczyszczona, wygładzona i miękka! Zapach jest o wiele bardziej delikatniejszy niż w wersji czarnej (mi przypadł do gustu!). Matuje też skórę (może nie na długo, ale zawsze coś). Skóra moim zdaniem przy regularnym stosowaniu jest jaśniejsza! 



Polecam ją osobom z cerą mieszaną ze skłonnością do przesuszeń, niedoskonałości, normalną no i suchą! Wersja biała jest delikatniejsza niż wersja z czarnym węglem! 

Mojej skórze bardziej odpowiada ta wersja i mojej łazience też (zmywanie białej wersji w łazience nie wygląda jak wejście do kopalni! Dosłownie! Zmywanie czarnej wersji było na całej umywalce, pralce i szafce stojącej obok a no i na mojej bluzce itp.). 

Osobom z cerą tłustą lub mieszaną z tendencją do przetłuszczania polecam czarną wersją! 






Przetestowałam go na każdy z możliwych sposobów! Podoba mi się jak sprawdza się w demakijażu! sprawdza się również świetnie jako serum na twarz, dekolt, szyję, jako olejek na końcówki włosów. Ba świetnie się sprawdza do olejowania włosów! włosy są odżywione i nie puszą się tak jak zwykle. A jeśli chodzi o pielęgnację twarzy to: skóra po użyciu olejku jest bardziej promienna, zdrowsza, goi wszystkie niedoskonałości! Cena jak najbardziej jest adekwatna do jakości i wydajności! Wystarczy niewielka ilość serio! Ma gęsta konsystencję! Jednak mimo wszystko przyjemnie rozprowadza się na skórze! Jedyne do czego można się przyczepić to to, że trzeba go zużyć w ciągu 4 miesięcy i mi się niestety nie udało i trochę go mi zostało w buteleczce i się popsuło, więc wyrzucam :( 



O niej to kompletnie zapomniałam, że jeszcze to opakowanie mam w szafce :p Zostało mi jej dosłownie na 2 użycia, ale podobnie jak maska z Eveline  szybko zaschnęła w słoiczku... Jednak działa ma całkiem ok! Dobrze oczyszcza i matuje! Ma przyjemny zapach i aplikację. Jednak jak to glinka może wysuszać i ściągać skórę... Może kiedyś do niej wrócę. 





Jelly Mask, Marion (Kiwi, Mango & Maracuja, Pina Colada) 
 Seria Jelly Mask to maseczki jak sama nazwa wskazuje o konsystencji galaretki. Maseczki łatwo się nakładają (o ile nabierze się wpraw bo mają trochę za gęstą konsystencję!), przyjemnie pachną, można się przy nich zrelaksować i przenieść się w tropiki i to dosłownie! Efekty praktycznie są takie same jak w przypadku innych maseczek czyli nawilżenie, odżywienie, cera jest wygładzona i przyjemna w dotyku. Nie podrażniają ani nie uczulają.Są tanie jak barszcz, więc żal było ich nie wypróbować (ok. 2 zł za sztukę!). Dają przyjemny efekt chłodzenia! Najbardziej do gustu przypadły mi: peeling Kiwi i Mango & Maracuja, później Banana (zgubiłam opakowanie i dlatego nie ma jej na zdjęciu) a najmniej się polubiłam z Pina Colada (zapach taki sobie i działanie też :().
 P.S. Nie miałam jedynie jeszcze arbuzowej.


Black Mask Peel- Off, L'biotica 

Jak lubię tą markę tak ta maseczka do twarzy jest dla mnie pomyłką!  Maseczka nie ma zbyt przyjemnego zapachu, jest mega gęsta kleista, ciężko się ją nakłada :( a ściągnięcie jej to jest dopiero dramat! ciągnie się, zostawiając na twarzy małe czarne plamy, które bardzo ciężko domyć! przy okazji wyrywa malutkie włoski z twarzy! Myślałam, że razem z tą maseczką ściągam sobie twarz i to dosłownie! Boli jak diabli, nie polecam!
Skóra po użyciu jest widocznie oczyszczona, ale i zaczerwieniona i lekko piecze! Niestety nigdy więcej się na nią nie skuszę! A nie oszukujmy się wcale taka tania nie jest około 7-8 zł a zawartość w opakowaniu bardzo skromna mi wystarczyło jej zaledwie na strefę T. 
Ja jestem na NIE i będę ją omijać szerokim łukiem. 


Multi zabieg do twarzy, Be Beauty (Biedronka)


Oceniam ten duet bardzo fajnie! Maseczka oczyszczająca dobrze oczyszcza i wygładza za pomocą drobnych kuleczek peelingujących, przy okazji nie podrażnia. Maseczka nawilżająca z kolei nawilża i odżywia naszą skórę. Zabieg jest naprawdę godny uwagi!
A innymi zaletami jest m.in. to, że jest dostępny wszędzie i tani jak barszcz (niecałe 2 zł za sztukę!).



Nawilżająca maska w płachcie (mops)
i Oczyszczająca maska w płachcie (kotek), Bielenda



Miałam jeszcze maskę detoksykującą (pandę), ale musiałam wyrzucić wcześniej opakowanie przez pomyłkę :p Wszystkie trzy maski były dobrze wycięte i nasączone. Wszystkie miały przyjemny zapach, jedynie trochę różniły się w działaniu. Owszem wszystkie dobrze nawilżały, oczyszczały (niestety nie na długo), ale przy okazji zostawiały mega lepką skórę i niestety muszę to przyznać powodowały ściągnięcie skóry i piekły! Dlatego Ja do nich nie wrócę! Skusiłam się na nie ze względu na słodkie opakowanie i pozytywne recenzje i niestety bardzo się zawiodłam :( Kosztują około 12 zł za sztukę, więc sporo :( 

Rewitalizująca maska przeciwzmarszczkowa Kuracja Młodości, Bielenda 


Maseczka dobrze nawilża, wygładza i koi naszą skórę. Nie podrażnia! Pozostawia niestety na skórze lepką warstwę. Mimo wszystko mam do niej mieszane uczucia i nie wiem czy kiedyś do niej wrócę. 


Maska oczyszczająca na tkaninie (#BravePanda), Selfie Project 

Jakiś czas temu miałam maskę nawilżającą (#LuckySeal) oraz maskę wygładzającą (#WildTiger) o obu z nich przeczytacie: 


Niestety w przeciwieństwie do pozostałych dwóch ta przypadła mi najmniej do gustu :( ponieważ po otwarciu jej od razu wyczuć można mocną woń alkoholu. Piecze i podrażnia, od razu wylądowała w koszu :( Nie polecam :( Ja w swoich zapasach mam jeszcze maskę łagodząca #CoolKoala  

Detoksykująca maseczka bąbelkowa z aktywnym węglem, Beauty Formulas


Bardzo podobna do Bubble Mask, L'biotica tylko, że tańsza wersja. Maseczka faktycznie rośnie aż nachodzi nam na oczy i usta, przyjemnie nas łaskota. Dobrze oczyszcza cerę, odblokowuje i zwęża pory, pozostawia skórę czystą i promienną! Delikatnie nawilża! 






Relaksująco-nawilżająca maseczka kolagenowa z kawą, Purederm 

No niestety dla mnie ta maseczka to totalne nieporozumienie. Płachta bardzo słabej jakości porwała mi się zanim ją nałożyłam :( Czy ma zapach kawy? Oj z tym bym bardzo polemizowała bo ta kawa to musiała już chyba dobry tydzień stać i wietrzeć :D Koniec końców wylądowała w koszu a Ja się cieszę, że nie kupiłam ich więcej :p 

Zabieg oczyszczający do twarzy, Be Beauty (Biedronka)

Peeling jest drobnoziarnisty, ładnie oczyszcza naszą skórę, nie podrażnia skóry. Podobnie jest z maseczką do twarzy również całkiem dobrze oczyszcza i wygładza naszą skórę. Maseczka może lekko szczypać naszą skórę. Za 2 zł możną ją wypróbować! Nie powala na kolana, ale jest całkiem spoko! 


Maseczka do twarzy Marchewka i Kurkuma, Marion

Już Wam kiedyś o niej pisałam :) Ma przyjemny zapach i konsystencję. Zazwyczaj stosuję ją kiedy moja twarz potrzebuje nawilżenia i zostawiam ją do całkowitego wchłonięcia. Skóra po użyciu jest nawilżona, promienną i odżywiona. Jedyna jej wada jest taka, że efekt nie utrzymuje się za długo (ale czego oczekiwać od maseczki za 2 zł :p). 


Nawilżająca maseczka woda lodowcowa z brzoskwinią w płachcie, Mishe 

Cena jak za maseczkę w płachcie nie jest zbyt wygórowana! Maseczka bardzo fajnie nawilża
i wygładza naszą skórę, jej wadą jest natomiast to, że jest bardzo mocno nasączona i bardzo dużo się jej marnuje kiedy ją nałożymy bo spływa nam  z twarzy :( Bardzo ładnie pachnie
i nie podrażnia skóry. Niestety po zdjęciu płachty skóra bardzo się klei :( Mam jeszcze wersję z papają (więc zapewne za niedługo również się znajdzie w denku). Nie wiem czy się jeszcze kiedyś na nią zdecyduje. 




Maska bąbelkowa (nawilżenie i świeżość), AA 


Nie ukrywam urzekło mnie w niej opakowanie! Wystarczy nam na dwa użycia. Zapach bardzo przyjemny i świeży. Żelowa, zielona konsystencja zmienia nam się na twarzy w puszystą przyjemną chmurkę (ale musimy ją naprawdę szybko nakładać bo inaczej chmurka pojawi nam się na ręku albo pędzlu :p).  Pozostawia skórę gładką i przyjemną w dotyku no
i oczywiście nawilżona, więcej efektów niestety nie zauważyłam. Oczywiście maseczka na twarzy zwiększa swoją objętość, więc nie nakładajcie jej w okolicach oczu, ust i nosa! Na szczęście nie podrażnia ani nie ściąga naszej skóry! Niestety skóra po jej użyciu również bardzo się klei :(  


Peeling enzymatyczny, Lirene

Ma piękny owocowy zapach, niską cenę i całkiem niezłe działanie. Polecam szczególnie osobom z cerą naczynkową, trądzikową i wrażliwą! Aktywne kwasy owocowe rozpuszczają naskórek bez zbędnego tarcia i podrażniania skóry. 


Maseczka ujędrniająca ze złotą algą, Lirene 



Maseczka świetnie nawilża naszą skórę, przy okazji delikatnie ja wygładza. Jej minusem jest to, że nawilżenie nie utrzymuje się dłużej :( Ogólnie nie jest zła, ale czegoś mi w niej brakuje


3-minutowa maseczka do twarzy ultra nawilżająca, Marion

Trzymałam ją zdecydowanie dłużej niż 3 minuty! Zapach ma całkiem przyjemny, wiśniowy. Nakłada i zmywa się bez problemu. Skóra po użyciu jest wygładzona i minimalnie oczyszczona :( Niestety Ja do niej nie wrócę, ponieważ powoduje uczucie ściągniętej skóry i musiałam nałożyć po niej sporo kremu nawilżającego :( Dla mnie to nieporozumienie skoro miała być ultra nawilżająca? 


Odmładzająca maska na twarz na tkaninie, Marion 

W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki bardziej przypadła mi do gustu. Skóra po zdjęciu płachty była nawilżona, wygładzona, wyglądała promiennie i zdrowo. Co do tego czy odmładza to nie wiem bo aż takich zmarszczek na twarzy nie mam :p Kosztuje około 4 zł, więc można wypróbować i ocenić na swojej skórze! 





Maseczki do twarzy, 7 th Heaven (Głęboko oczyszczająca maska z minerałami z Morza Martwego,Oczyszczająca maska węglowa peel off, Oczyszczająca maska czekoladowa)


O tych maseczkach pisałam już nieraz na blogu i do tej pory zdania nie zmieniłam! No może jedynie w kwestii oczyszczającej maski węglowej bo tą akurat wolę w wersji normalnej (TUTAJ)  nie peel off. O wersji czekoladowej pisałam Wam: TUTAJ. I do której nieraz nie dwa wracam!.  Zainteresowanych odsyłam do recenzji :) Wypowiem się dzisiaj jedynie co do wersji głęboko oczyszczającej z minerałami z Morza Martwego: maska ma niebiesko-zielony kolorek i wygląda się w niej jak Smerf :p po użyciu skóra jest czysta, miękka i bardzo przyjemna w dotyku, pachnie dość specyficznie tak jakby męsko, więc nie każdemu ten zapach przypadnie do gustu. Odblokowuje i zwęża pory! Jedna z lepszych jakie ostatnie testowałam, na pewno do niej wrócę. 





Maseczki na tkaninie, Mediheal (Maska karnawałowa Dress Code Violet, Czarna maska nawilżająco-wybielająca W.H.P oraz Ampułko-maska nawilżająco-wygładzająca) 


Moje odkrycie roku dzięki IV edycji Meet Beauty <3 Wszystkie trzy dobrze się u mnie sprawdziły. Najbardziej do gustu przypadły mi: czarna maska nawilżająco-wybielająca oraz ampułko-maska nawilżająco-wygładzająca. Karnawałowa maska do twarzy niestety do mojej cery  mieszanej się nie do końca nadaje (ma bardzo bogaty skład) :( Bardziej się sprawdzi
u cer suchych! Jednak wszystkie trzy dobrze nawilżają, koją, sprawiają, że skóra jest promienna i wygładzona. Ja z pewnością nie raz do nich wrócę. 
Na ezebra.pl znajdziecie je za 11,99zł!  




Maseczki zwierzaki (gepard, zebra i jednorożec), Muju (dostępne w Biedronce)

Kolejne maseczki zwierzaki no a jakże (Ja to po prostu jestem duże dziecko :D). Nie będę opisywać każdej z osobna bo niewiele się od siebie różnią (no chyba, że nadrukiem na płachcie). Wszystkie trzy nie podrażniają naszej skóry i nie  pozostawiają lepkiej warstwy o dziwo ! Wszystkie odświeżają, nawilżają, wygładzają, pozostawiają naszą skórę gładką  i przyjemną w dotyku. Czy rozświetlają naszą skórę? Niestety takiego efektu nie odnotowałam! Kosztują około 7 zł za sztukę, więc całkiem nieźle w porównaniu do Bielendy czy Selfie Projects. Ja na pewno będę do nich wracać! 





Hydrożelowe płatki pod oczy Hialu-Lift oraz Hydrożelowe płatki pod oczy z węglem bambusowym, Efektima


Zmarszczek pod oczami takowych nie mam jeszcze, ale mam za to duże cienie pod oczami, czasem pojawia się również opuchlizna :( Płatki pod oczy kupiłam  przed swoim ślubem na promocji w Rossmannie :) Obie wersje dobrze się sprawdziły, ale moje oczy zdecydowanie bardziej polubiły wersję z węglem bambusowym! ponieważ zdecydowanie zmniejszają opuchliznę i worki pod oczami, wygładzają i nawilżają skórę pod oczami. Czy zredukowały zmarszczki? Tego Wam nie powiem. Na szczęście nie podrażniają ani nie powodują łzawienia oczu. Dają uczucie chłodu! Uważam, że warto je mieć w swojej kosmetyczce na sytuacje awaryjne (w moim przypadku był to ślub i wesele kiedy wiadomo śpi się mało a wyglądać trzeba :D). 







Nawilżający płyn micelarny, Bielenda 

Płyny micelarne to jedne z tych kosmetyków, które idą u mnie jak woda i to dosłownie, więc często pojawiają się u mnie w nowościach jak i w denkach. Nie podrażnia ani nie uczula okolic oczu (a to dla mnie bardzo ważne!). Świetnie oczyszcza skórę twarzy oraz okolice oczy. Bardzo delikatny dla skóry! Nie wiem jakby się sprawdził w przypadku makijażu wodoodpornego bo Ja takiego nie wykonuję. Skóra po użyciu jest czysta i świeża. Ma delikatny prawie niewyczuwalny zapach. Jest bardzo podobny do wersji kojącej (różowej) z Bielendy. 


Normalizujący tonik do twarzy Pure Neroli, Evree 



Na początku byłam z niego zadowolona i nawet pojawił się w ulubieńcach... Jednak z czasem zaczął mi wysuszać skórę :( Owszem ładnie pachniał mandarynką czy pomarańczą, odświeżał i matowił skórę, ale niestety przesusza skórę i z tego powodu więcej do niego nie wrócę :( 







Krem bardzo szybko się wchłaniał i nadawał się pod makijaż. Niestety nie matuje za bardzo, ale za to delikatnie nawilżał moją mieszaną cerę. Nie podrażnia ani nie uczula. Ja do niego nie wrócę bo mam jeszcze kilka innych kremów do twarzy do przetestowania. 



Serum do twarzy z zieloną herbatą, Bielenda 
Serum ma delikatny zapach. Serum szybko się wchłania! Aplikacja bardzo prosta za pomocą pipetki. Ja sobie go nie żałowałam i używałam bodajże 5 dobrych kropel na twarz i niestety serum ma u mnie minus bo wydajne to one na pewno nie jest! Na szczęście nie zostawia lepiącej się warstwy na skórze. Owszem delikatnie rozjaśnia skórę, ale średnio sobie radzi z wygładzaniem i zmniejszaniem się niedoskonałości :( Może trochę nawilża, ale również bez szału. Ogólnie nie jest złe,ale znam o wiele lepsze :) Teraz poluję na te z kwasem migdałowym. 


Kolorówka: 





Matowa pomadka w płynie numer 415 Nude Pink, Eveline 

Matowa pomadka w płynie znajduję się w różowej (brudny róż) tubce ze złotą nakrętką  o pojemności 9 ml. Aplikacja jest bardzo szybka i prosta. Konsystencja pomadki jak dla mnie idealna nie za gęsta nie za rzadka taka w sam raz :). Kolor jak dla mnie to taki brudny róż taki delikatny, który dopasowuje się do ust. Pomadka nie skleja ust co jak dla mnie jest kolejnym plusem! Nie wysusza ust :). Nie jest do końca matowa jak dla mnie to taki pół mat :). Utrzymuje się na ustach kilka godzin. Niestety po jedzeniu na próżno możemy jej szukać na ustach. (po posiłku trzeba ją ponownie nałożyć). Pomadka ma delikatny zapach żurawiny? jeżyny?:) Po użyciu ma się ją ochotę zlizać (NAPRAWDĘ :) sami spróbujcie). Kolor delikatny i idealny dla każdej z nas :).
Uwierzycie, że zużyłam ją do samego końca?!


Pomadka do ust "Słodki miód", Bielenda


Pomadka dobrze nawilża nasze usta, ale Ja nie mogłam znieść jej sztucznego zapachu miodu. Ma bardzo zbitą konsystencję, więc ciężko się rozprowadza na ustach :(
 Koniec końców ją wyrzucam bo się połamała w torebce :( A skusiłam się na nią bo myślałam, że będzie wybawieniem dla moich suchych i spierzchniętych ust :( 
Jednak mimo wszystko zostanę przy pomadkę z peelingiem Sylveco oraz balsamie Tisane. 


Mgiełka utrwalająca makijaż, Lirene

Mgiełka nie zawiera alkoholu! Ma delikatny zapach ! Ładnie scala nasz makijaż i zbiera nadmiar pudru z twarzy! Atomizer działa sprawnie i się nie zacina, rozpyla przyjemną mgiełkę. Makijaż po użyciu mgiełki wygląda bardzo naturalnie! Nadaje się również do odświeżenia w ciągu dnia. Nie podrażnia i nie zatyka naszych porów. Niestety nie przedłuża aż tak bardzo mojego makijażu jak pisze producent na 10 h  (ale Ja nie ukrywam tego, że mam cerę mieszaną i aż tyle godzin tego makijażu na twarzy nie noszę).  


I to by było na tyle :) 


Znacie produkty z mojego denka? Jakie są Wasze opinie na ich temat? Który z nich macie ochotę w przyszłości wypróbować? 




Piszcie śmiało :)
Do następnego :*
Pozdrawiam,




Komentarze

  1. Wow naprawdę spode denko. Maski w płachcie mops i kotek mam w zapasach. Kupiłam na promocji bo faktycznie cena wygórowana... mam w zapasach. Olejek pod prysznic z Isany miałam widzę że cieszy sie popularnością do czyszczenia pędzli:) Sztyft do depilacji w kremie - pierwszy raz sie z tym spotykam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś sporo tego wyszło faktycznie :) Mam nadzieję, że się sprawdzą lepiej niż u mnie te maski w płachcie :) Olejek z Isany jest fajny do mycia pędzli tylko ten zapach :(

      Usuń
    2. Szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia przed pierwszym użyciem, ale nadejdzie czas gdzie trzeba będzie zużyć:)

      Usuń
    3. No to wtedy daj znać jak się sprawdzą u Ciebie :)

      Usuń
  2. Naprawdę gigantyczne denko ! Z całości znam olejki Marion oraz Alterra, które bardzo dobrze wspominam, złotą maskę Bielenda, która kompletnie nie przypadła mi do gustu, płyn micelarny Bielenda,który uwielbiam, tonik Evree miałam też i był ok. Z kolorowych kosmetyków znam pomadkę Eveline,którą swego czasu i ja zużyłam w sporej ilości i była całkiem przyjemna, aczkolwiek szybko uciekała podczas jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja również lubię te olejki z Mariona i Alterry :) No mimo wszystko fajna ta pomadka do ust z Eveline była :)

      Usuń
  3. Isana ma bardzo fajne żele. Nie lubię za to masek Kallosa. Miałam różne i wszystkie okazały się bublami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak :) No bo te maski z Kallosa to bardziej odżywki aniżeli maski :)

      Usuń
  4. Sporo maseczek widzę ze ktos jest maniakiem jak ja 😍 Loreal byl dla mnie bublem zwłaszcza za taka cenę 😐 Te z Marion takie bez szału, lirene taka ok, a mopsa z bielenda milo wspominam. Płyn to mój ulubieniec, a serum bielenda bylo takie sobie - z kwasem jest super ❤ Żele isany tez znam podobnie jak i maske kallos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a w zapasach jeszcze więcej tych maseczek do twarzy :) No dla mnie ta maseczka z L'oreal była całkiem spoko, ale raczej do niej nie wrócę jak narazie bo za dużo jest innych nowości :) Oj płyny micelarne z Bielendy są bardzo fajne! Na to serum z kwasem poluję :)

      Usuń
  5. Jezusie ale się napracowałaś przy tym poście :D Aż zapomniałam co mi się podobało :D Na pewno kawowy peeling Nacomi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę taki tasiemiec wyszedł :D Oj peeling kawowy z Nacomi jest świetny!

      Usuń
  6. U mnie też odżywka z Nivea całkiem fajnie się sprawdza. A co do Isany to nie mogę znieść tego zapachu - fakt, że fajnie domywa pędzle, ale szukam czegoś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Oj zapach zdecydowanie nie przypada do gustu :(

      Usuń
  7. spore denko ciekawe z jakiego okresu ale ogrom pracy musial kosztowac Cie ten post. Ja az tyle szamponow nie zuzywam bo myje co kilka dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No denko prawie półroczne :) W ciągu miesiąca tyle szamponów bym nie zużyła a niektóre opakowania po prostu wpadły mi za pralkę i dlatego dopiero teraz się pojawiły :)

      Usuń
  8. Ale dużo tego zużyłaś :) niektóre kosmetyki znam inne mam w zapasach

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę sporo zużyłaś tych kosmetyków :D Z niektórymi produktami po raz pierwszy się spotykam. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Polecam z niektórymi się zapoznać :)

      Usuń
  10. Sporo maseczek do twarzy :D

    Sama tej maski mango do włosów używam codziennie a mam ochotę wypróbować bananową Garniera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak wyszło :D maseczki do twarzy to moje małe uzależnienie :D Ja mam teraz ochotę na papaję z Garniera :) I jak Ci się sprawdza ta maska mango do włosów?

      Usuń
    2. Bez szału. Taka tam odżywka na co dzień :D już się prawie kończy na szczęście.
      Ciekawa jak wypadnie papaja :)

      Usuń
    3. A to podobnie jak u mnie :D Mam nadzieję, że z wersji papaja będziesz zadowolona :)

      Usuń
  11. Przypomniałaś mi, że po powrocie ze Świąt muszę obfotografować denko ;) Trochę się tego nazbierało.
    Widzę, że blog przeszedł mały lifting. Dawno tu nie byłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz na coś się przydałam :D No trochę się pozmieniało u mnie na blogu :) Zapraszam w takim razie częściej :)

      Usuń
  12. O kurcze, ale denko. Wyobrażam sobie ile czasu zajęło Ci opisywanie wszystkich produktów ;) Ja też uwielbiam peeling Nacomi, nie dość że pięknie pachnie to jeszcze prawdziwy zdzierak z niego ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Denko bez dna :D No trochę czasu na to poświęciłam :) Oj Ja również się w nim zakochałam :)

      Usuń
  13. Maseczka Kallosa Mango mnie zaciekawiła, miałam bananową i bardzo ją lubiłam a mango pachnie jeszcze lepiej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie pachną chemicznie niestety :( Maska Mango pachnie zdecydowanie lepiej z L'biotica! :)

      Usuń
  14. Naprawdę super, że robisz te legendy! Są mega pomocne. Zaraz biorę notatnik i zapisuję rzeczy, które wpadły mi w oko. Miałam olejek z Isany i faktycznie jest niezły. Nie miałam natmiast tego żelu truskawkowego, a mega mnie zachęciłaś, więc na pewno się skuszę:> Bardzo spodobał mi się ten post!
    Pozdrawiam serdecznie!

    Zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komuś się one przydają :D Oj żel truskawkowy to petarda <3 Dziękuję :)

      Usuń
  15. Jakie wielkie denko! Super opisane i wspaniałe :) Każdy kosmetyk bym wypróbowała :)
    Właśnie skończyłam tę odżywkę Nivei Hairmilk, bardzo mi przypadła do gustu, ten zapach i działanie :) Ale według mnie trochę jest właśnie za rzadka ;),
    p.s zostaję u Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale tasiemiec Ci wyszedł! Zachęciłaś mnie olejkiem Alterry ;).
    Mam maseczki zwierzakowe Bielendy, oby u mnie nie powodowały ściągnięcia i pieczenia;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak wyszło, że wyszedł taki tasiemiec :D Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej się sprawdzą te maseczki z Bielendy :) Cieszę się, że zachęciłam Cię olejkiem z Alterry :)

      Usuń
  17. znam wiekszosc produktow z Twojego denka ;p np szampon z nivea. w moim przypadku, jeden z moich ulubionych. u mnie sie sprawdza. a no i oczywiscie cuuuudoooowne zapachy zeli pod prysznic z Le Petit Marseillias. moja ulubiona marka jesli chodzi o zele pod pryhsznic <3 faworyt :D pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Oj zgadzam się truskawkowy żel pod prysznic z LPM to petarda! :)

      Usuń
  18. Jakie ogromne denko i ile zużytych maseczek! Muszę brać z Ciebie przykład :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak sporo tego wyszło :D Oj maseczki do twarzy to moje małe uzależnienie :P

      Usuń
  19. Wow, ale się nazużywałaś. Brawo. W sumie nic nie widzę co bym miała/używała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak wyszło, że sporo tego zużyłam :D O widzisz to mnie zaskoczyłaś :D

      Usuń
  20. Ale duże denko! Lubię żele z Isany :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś wyszło takie spore denko :D Wzajemnie wszystkiego dobrego :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuje Wam za wszystkie komentarze i odwiedziny mojego bloga :) Zachęcam Was do obserwowania! :) Wpadajcie częściej :) Trzymajcie się! :) Czasami czas nie pozwala odpowiedzieć na wszystkie od razu, ale czytam wszystkie na bieżąco i bardzo się cieszę z każdego :)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.