26/03
2020
2020
BITWA: Maseczka oczyszczająca z kompleksem [kwas azelainowy+glicyna] vs Maseczka wygładzająca z aktywnym węglem kokosowym, Miya-recenzja #126|Ekspresowe maseczki do twarzy :)
Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z porównaniem dwóch maseczek do twarzy marki Miya. Czytając mojego posta dowiecie się, która z nich przypadła mi do gustu a, która niestety nie. Jesteście ciekawi? TAK! To zapraszam Was dalej :)
Dzisiejsi "bohaterowie" recenzji:
Ekspresowa maseczka z kompleksem [5% kwas azelainowy+glicyna], różową i białą glinką, olejkiem z nasion malin i jojoba, witaminą E i prowitaminą B5. Działa wszechstronnie i skutecznie na widoczne problemy skórne.
Już w 5 minut:
*Oczyszcza i odblokowuje pory skórne,zaskórniki i niedoskonałości
*Matuje, nawilża
*Poprawia kondycję skóry
*Zmniejsza przetłuszczanie skóry tłustej
Stosowana regularnie 2x w tygodniu:
*Wyraźnie zmniejsza widoczność porów, zaskórników i niedoskonałości
*Przeciwdziała powstawaniu nowych
*Reguluje wydzielanie sebum
92,9% składników pochodzenia naturalnego| 0% zbędnych dodatków
Odpowiednia do wszystkich typów skóry, także wrażliwej i trądzikowej. Nie zapycha porów. Testowana dermatologicznie.
92,9% składników pochodzenia naturalnego| 0% zbędnych dodatków
Odpowiednia do wszystkich typów skóry, także wrażliwej i trądzikowej. Nie zapycha porów. Testowana dermatologicznie.
Sposób użycia:
Nałóż na oczyszczoną skórę twarzy i pozostaw na 5-10 minut. Spłucz ciepłą wodą.
Skład:
Obietnice producenta (Maseczka wygładzająca):
Ekspresowa maseczka z aktywnym węglem kokosowym, białą glinką, olejkiem z pestek winogron, ekstraktem z kwiatów rumianku, witaminą E i prowitaminą B5. Delikatna, przyjemna, szybko się zmywa, bez uczucia ściągnięcia i wysuszania skóry.
Już w 3 minuty:
*Wygładza naskórek, wyrównuje nierówności skórne
*Oczyszcza z nadmiaru sebum i codziennych zanieczyszczeń
*Rozjaśnia, rozświetla, upiększa
*Matuje, nawilża, odświeża
Stosowana regularnie 2x w tygodniu:
*Poprawia ogólny wygląd i kondycję skóry
*Oczyszcza skórę i zmniejsza widoczność porów
*Uspokaja zaczerwienienia, ujednolica i wyrównuje koloryt
95,1% składników pochodzenia naturalnego| 0% zbędnych dodatków
Odpowiednia dla wszystkich typów skóry, także wrażliwej i trądzikowej. Nie zapycha porów. Testowana dermatologicznie.
Sposób użycia:
Nałóż na oczyszczoną skórę twarzy i pozostaw na 3-5 minut. Spłucz ciepłą wodą.
Skład:
Moja opinia:
Obie maseczki zamknięte są w plastikowe pastelowe słoiczki o pojemności 50 g. Dodatkowo zabezpieczone były sreberkiem, które Ja już dawno zerwałam. Oba zapachy bardzo ciężko określić. Różowa wersja pachnie delikatnie, trochę cytrynowo i kwiatowo z kolei zielona vel niebieska wersja pachnie nieco sztucznie, męsko na pewno nie jest to zapach kokosu. Bardzo mi się podoba zapach różowej wersji co nawet widać po zużyciu w przeciwieństwie do niebieskiej wersji.
Konsystencja wersji oczyszczającej jest kremowa, gładka, rzadka, przypomina mi krem do twarzy bardzo łatwo się ją aplikuje na skórę i szybciutko się zmywa z twarzy. Z kolei wersja wygładzająca jest gęsta, czarna i owszem aplikuje się ją nawet szybko, ale zmywanie jej to katorga (uwierzcie mi na słowo!) trzeba robić to długo i dokładnie a i tak coś zostanie na twarzy no i w umywalce też :D. Dlatego obietnica producenta, że szybko się zmywa to mit, który możemy sobie włożyć między bajki... Obie są bardzo wydajne! Ja spryskuje je hydrolatem ze względu na zawartość glinek w składzie (Ja trzymam je nieco dłużej niż zakłada producent) :) Chociaż zostawiłam je raz bez spryskania ich hydrolatem i nie zaschły do samego końca na tzw. "skorupę". Owszem przyschły, ale nie zauważyłam ściągnięcia skóry czy przesuszenia skóry.
Z działania różowej wersji jestem bardzo zadowolona, ponieważ moja skóra po użyciu jest gładka, przyjemna w dotyku, oczyszczona,wygładzona, wszelkie "niespodzianki" są jakby mniejsze i wyciszone,delikatnie nawilżona,pory jakby faktycznie mniej widoczne czego niestety nie mogę powiedzieć o wersji niebieskiej. Po pierwszym użyciu różowej wersji szczypała mnie skóra, ale spodziewałam się tego, ponieważ w składzie znajdziemy kwas. Ostatnio zaczęłam je stosować jako multimasking zieloną wersję nakładam głównie na strefę T a różową wersję np. na policzki i zdecydowanie taki duet służy mojej skórze, ponieważ nie widziałam zbytnich efektów jak używałam wersji wygładzającej solo :( Jeśli kiedykolwiek będę planowała powrót do nich to z pewnością będzie to wersja różowa :).
Konsystencja wersji oczyszczającej jest kremowa, gładka, rzadka, przypomina mi krem do twarzy bardzo łatwo się ją aplikuje na skórę i szybciutko się zmywa z twarzy. Z kolei wersja wygładzająca jest gęsta, czarna i owszem aplikuje się ją nawet szybko, ale zmywanie jej to katorga (uwierzcie mi na słowo!) trzeba robić to długo i dokładnie a i tak coś zostanie na twarzy no i w umywalce też :D. Dlatego obietnica producenta, że szybko się zmywa to mit, który możemy sobie włożyć między bajki... Obie są bardzo wydajne! Ja spryskuje je hydrolatem ze względu na zawartość glinek w składzie (Ja trzymam je nieco dłużej niż zakłada producent) :) Chociaż zostawiłam je raz bez spryskania ich hydrolatem i nie zaschły do samego końca na tzw. "skorupę". Owszem przyschły, ale nie zauważyłam ściągnięcia skóry czy przesuszenia skóry.
Z działania różowej wersji jestem bardzo zadowolona, ponieważ moja skóra po użyciu jest gładka, przyjemna w dotyku, oczyszczona,wygładzona, wszelkie "niespodzianki" są jakby mniejsze i wyciszone,delikatnie nawilżona,pory jakby faktycznie mniej widoczne czego niestety nie mogę powiedzieć o wersji niebieskiej. Po pierwszym użyciu różowej wersji szczypała mnie skóra, ale spodziewałam się tego, ponieważ w składzie znajdziemy kwas. Ostatnio zaczęłam je stosować jako multimasking zieloną wersję nakładam głównie na strefę T a różową wersję np. na policzki i zdecydowanie taki duet służy mojej skórze, ponieważ nie widziałam zbytnich efektów jak używałam wersji wygładzającej solo :( Jeśli kiedykolwiek będę planowała powrót do nich to z pewnością będzie to wersja różowa :).
Cena: 35 zł (na promocji dorwiecie je nawet za 20 zł)/Dostępność: np. Drogerie Hebe.
Znacie maseczki do twarzy marki Miya? Jak sprawdziły się u Was?
Piszcie śmiało :)
Do następnego :*
Pozdrawiam,
Marzycielka
Widzę, że mamy podobne zdanie :D Różowa wersja super - dla mnie nawet jedna z najlepszych masek dostępnych w drogerii, jedna z moich ulubionych, na pewno do niej wrócę :) Czarna tzn. niebieska słaaba, bardzo słaba - wszystko brudzi i zapach też beznadziejny.
OdpowiedzUsuńJak widać mamy o nich podobne zdanie :D Różowa jest the best i na pewno kiedyś do niej wrócę :D Do tej zielonej vel niebieskiej raczej nie wrócę nigdy :D
UsuńWłaśnie od razu po przeczytaniu pomyślałam o recenzji Ani i tym że miała podobne zdanie. Dlatego o różowej pamiętam i z pewnością się skuszę, a niebieską sobie odpuszczę ;)
UsuńRóżowa wersję bierz w ciemno z kolei niebieską moim zdaniem omijaj chyba,że lubisz sprzątać łazienkę :)
UsuńMarkę znam niestety jedynie wirtualnie :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będziesz miała okazję poznać ją bliżej :)
UsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńW zapasie mam właśnie tą różową i jestem mega ciekawa jak się u mnie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sprawdzi się równie dobrze jak u mnie :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji wypróbować tych maseczek, czekam aż skończy się mój zapas i z pewnością wypróbuję różową wersję.
OdpowiedzUsuńWersję różową z czystym sumieniem polecam :)
Usuńnie znam ale ta rozowa wydaje sie ciekawa
OdpowiedzUsuńRóżowa wersja jest warta każdej złotówki :D
UsuńJa bym chętnie wyprobowała obie maski :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała niebawem okazję je wypróbować :D
UsuńRóżowa maseczka mnie kusi już jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musisz ją wypróbować bo warto :)
Usuńkocham maseczki wszelkiej maści:D
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak Ja :D
UsuńO proszę, właśnie ostatnio zastanawiałam się nad zakupem którejś z nich. Teraz już wiem, że będzie to wersja różowa! :)
OdpowiedzUsuńZ czystym sumieniem polecam Ci wersję różową :) Widzisz jak trafiłam z tym postem :D
UsuńJa nie miałam jeszcze ani jednego kosmetyku tej firmy :) Będę pamiętac o tej różowej maseczce. No i czekam na post z popozycjami Netflixa i HboGo <3 :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś będziesz miała okazję coś wypróbować :) Na dniach postaram się go opublikować :)
UsuńNie znam tych maseczek, ale różową bym wypróbowała. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRóżową wersję moim zdaniem warto wypróbować :) Pozdrawiam :)
UsuńFajnie, że się sprawdził. Markę znam z blogów ale jeszcze nic od nich nie stosowałam. Przepiękne opakowania mają te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będziesz miała okazję coś wypróbować tej marki :) Oj tak mają piękne opakowania :)
UsuńMaseczek jeszcze nie używałam, ale mam w planach, ostatnio nawet się im przyglądałam i fajnie, że akurat trafiłam, że je opisujesz :D. Zużyłam dwa ich kremy, bardzo fajne zresztą i czas na kolejne produkty :)
OdpowiedzUsuńWidzisz idealnie trafiłam z tym postem :D Ja akurat kremów do twarzy nie miałam :P Może kiedyś będę miała okazję je wypróbować :)
UsuńMasek tej marki nie miałam okazji używać, ale jeśli się skuszę to pewnie na różową :D
OdpowiedzUsuńWersję różową z czystym sumieniem polecam :)
UsuńNie miałam okazji używać jeszcze żadnego kosmetyku tej marki, ale kuszą mnie te maseczki i wybiorę różową jak tylko będę miała okazję złapać tę maseczkę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś będziesz miała okazję coś wypróbować tej marki :) Różową maseczkę do twarzy z czystym sumieniem polecam :)
UsuńZnam obie i ciężko mi wybrać którą bardziej wolę ;) chociaż z tą różową miałam problem po zawsze mnie po zrobieniu peelingu i jej nałożeniu skóra szczypała (ba, nawet dwa dni po peelingu mnie szczypało ;()
OdpowiedzUsuńOj współczuję, że miałaś z nią takie przeboje :( Ja akurat takich wrażeń nie miałam z nią tylko przez chwilę mnie szczypała skóra po nałożeniu :(
UsuńMam różową :) Powiem Ci że użyłam raz i gdzieś odłożyłam, zapomniałam o niej, więc fajnie że mi przypomniałaś,idę na poszukiwania :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz jej poszukać i używać bo warto :) Ja ją bardzo lubię i na pewno do niej wrócę :)
UsuńObie prezentują się ciekawie. Czarna wygląda super Ale problemy przy zmywaniu zniechęcają. Może dorwę na promocji różową :)
OdpowiedzUsuńNo niestety z czarną jest dramat przy zmywaniu :( Zdecydowanie warto na promocji skusić się na różową :)
UsuńByć może za kupię obie i zrobię im taką bitwę u siebie. 😊
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie obie dobrze się sprawdzą :D Daj znać jak się skusisz :)
UsuńHi! Interesting products. I would like to try them. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!
Thank you :) Have a nice day :)
UsuńZ marki Miya do tej pory miałam jeden z ich uniwersalnych kremów, wersję mango, która nie sprawdziła się u mnie jakoś wybitnie dobrze, nawet mam z nim niezbyt miłe wspomnienia. I właśnie te wspomnienia trochę stopują mój zapał przed wypróbowaniem kolejnych produktów tej marki, choć nie powiem, ich maseczki kuszą mnie najmocniej. Może jak zużyję to co mam aktualnie w użyciu, to na którąś wersję się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat kremów do twarzy z Miya nie miałam, więc nie mam porównania :( Zdecydowanie polecam Ci różową wersję bo czarna niestety ciut mnie zawiodła :( Daj znać jak się, na któryś wariant zdecydujesz :D
UsuńChyba się skuszę na tą różową, ale najpierw muszę uszczuplić swoje zapasy w maseczkach :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie przez tą przymusową kwarantannę wzięłam się solidnie za zapasy w maseczkach :D
UsuńZnam obie maseczki i jestem zadowolona, choć przyznam, że jednak trochę bardziej wolę różową wersję 😉
OdpowiedzUsuńJa również zdecydowanie wolę różową wersję :)
Usuń